[Intro: KNT]
Mówi KNT szalony, zioooom, siemasz, ciemna noc...
W ogóle chciałem pogadać z Tobą
Ryszardzie, Pejo, mój pierwszy raperze [?]
Ogólnie pozdrawiam Cię
Zawsze chciałem żeby było dobrze
Dzięki, dzięki
[Zwrotka 1: Peja]
Miałeś czyste sumienie a ja puste kieszenie
W rapie spełnienie, za to znikomy zarobek
Zapomnij skurwysynu Peja to nie twój parobek
Chce się nażreć hiena, pyta jaka Peji cena
Standardowa ściema tak jak wtórność przy tworzeniu
Być nie mieć po raz drugi tylko we własnym imieniu
Kuszony tandetom dnia każdego wciąż w podziemiu
Bo takie mam podejście najważniejsze w robieniu
To nie zaprzedać duszy mnie do tego nikt nie zmusi
Nawet jak przydusi nie usłyszysz mego basta
Jeden z drugim kark nastaw, mówisz to tylko interes
Ja przed nowym sampblerem, w patrzałach brak złotówy
Rap tworzę rzeczywisty to był kolejny dzień próby
Nie sprowadził mnie do zguby tak jak gnidy działalność
Niebezpieczna jak karalność procederu w którym działam
Pierdolę twe historie tam gdzie zbrodnia, tam kara
I to ja wypruwam flaki kiedy tworze nowe traki
Nie chce robić draki bo potrzeby takiej nie mam
Ale jedno zapamiętaj, że nie wszystko jest na sprzedaż
Nie umiałeś uszanować, nie wiesz co to jest pracować
Nie wiesz jak rapować, chciałeś za wszystko kasować?
Naucz się promować i dbać o swych artystów
Warunki w polskim rapie jak żądania terrorystów
Często nie do przyjęcia, ty pokorny bez cięcia
Żyję pod presją, wkurwiam się gdy robisz zdjęcia
Najlepsze zajęcia, ej ty padlinożerca
Odpierdol się ode mnie, jeszcze żyję rytm, bit serca
[Refren: Peja]
Dwie, dwie kurwy przez duże K
Tylko we własnym imieniu być nie mieć razy dwa
Dwie, dwie kurwy przez duże K
I druga rzecz
[Zwrotka 2: Peja]
Chcesz się otrzeć o mój sukces, powiem tak z miernym skutkiem
Jeden z tych co nie pozwolił manipulować wizerunkiem
I tak go nie posiadam siadam, składam, piszę, gadam
W przyzwoitych warunkach, na uczciwych zasadach
A gdyby ich nie było i tak bym swoje zrobił
I nie pytaj czy zarobił ten co z biedą był za pan brat
To dla ciebie to jest makabra, sztuka w dwóch aktach
Brak rozpaczy w tych gadkach i nie mów na mnie gwiazda
Dla zabezpieczenia gniazda, po przez społeczny komentarz
Kryminalna sentencja jak anymaniak Mientha
Od zmierzchu do świtu chce dobrego wyniku
Jak pacjent na odwyku, zawalczyć ze zgnilizną
Chcesz mieć fame'u jak Sisq? MC przy nazwisku?
Nie kupisz tego mistrzu ta matura jest do zdania
Przegrasz bez przygotowania, szkoła życia z niej doznania
W kawałkach które zbudzą jeszcze wiele uznania
Co ty kurwa w ogóle wiesz o tym całym moim rapie
Czy ty wiesz jak to jest przelać uczucia na papier
Bez wcześniejszych przygotowań wbić zwrotkę, człowiek zdolny
Obdarzony talentem i niesamowicie skromny
Chciałby cały świat zmienić i nie po to byś mnie cenił
Ty najchętniej co byś zrobił? byś mnie jebnął po kieszeni
Nie żądze, nie błądzę, za rap wezmę pieniądze
Które w Nowo Jorskim parku ktoś zaproponował mądrze
Dobrze, w porządku nie ode mnie się zaczęło
Wynagrodzenie starań, które w rapie zawsze było
Jaki wpływ na podejście, nie zmieniło to za wiele
Szczere mam intencje, hajs jest środkiem nie celem
Jeszcze mam nikłą nadzieję, że tak źle się tu nie dzieje
Od niedawna na legalu? być nie mieć to sobie cenie
[Refren: Peja 4x]