[Zwrotka 1]
Nie dla mnie szczęście z aptek, żyję w mieście natchnień
Prowadzi mnie serce, więc nie klęczę jak tamten
Nie wytykam palcem odkąd malcem byłem
Nigdy moim atrybutem nie był sztylet
No dalej weź się przyjeb, dorzuć swe trzy grosze
W rapie siedzę dłużej niż parę wiosen
Wszystko na 100% doceń albo wyłącz
Nie ma co się jebać jak Vanessa del Rio
Wciąż chodzi o jakość, nie ilość
Wciąż litry kiejdy ryją, rynny wyją
Serca biją, sępy żywią się padliną
O trzeciej nad ranem człowiek walczy ze strzygą
I niech się tamci krzywią, dziwią z rozdziawioną gębą
Mam ten surowy styl niczym Teflon
I choć minęło tyle lat, to jeszcze mi nie przeszło
Masz tu granat z odbezpieczoną zawleczką
[Refren]
Niech innych ogłupiają blichtrem, fałsz tłoczą w tysiącach
Skurwysyny, osądzi was historia
Sobą pozostać, sobą być do końca
PDG w blasku czarnego słońca
Kolejny rozdział, po flow mnie rozpoznasz
Nadzieja w sercu, styl rdzenny Poznań
Sobą pozostać, sobą być do końca
WSRH w blasku czarnego słońca
[Zwrotka 2]
Niech inni myślą co chcą
Niczego nie wskórają swoją złością
Gonimy płyty z rąk do rąk, ziom
Na biurku leży stos stron, zapisuję arkusz
Podziemny taikun, podziemny rap dla tych paru znawców
Pociągam za spust, mój kunszt jak w komorze nabój
Mam ten knyf, by na track sprowadzić całun
Ta gra to nałóg, rób swoje tylko na tym zarób
I nie wytykaj, bo inaczej stracisz paluch
Tu trochę materiału dodaję, parę butelek
Z nową produkcją pod same drzwi wjeżdżam jak Meleks
Mały Szelma, Sheller, kocur jak Rademenes
Wychowany w czasach, gdy królował pewex, nie wiesz?
Robimy hip-hop, hip-hop jak Def Squad
Nie rób głupot przez złość, zazdrość czy należność
Tu siła to jedność, jedność to lojalność
P do N z kreską, PDG Gawrosz
[Refren]
[Zwrotka 3]
Stylu nie kalecz, reprezentuję hałasu college
Świat ciągłych kolęd, masz z tym problem, to go lecz
Mam czyste dłonie, plus zapas wersów
Szukam jak Lorenz State martwych prezydentów
Mam Klucz jak Hemp Gru, a na uszach gra mi Numark
Dopóki są tacy jak my Hip-Hop nie umarł
Obok mój [?] za plecami DJ szpąci
A Ty łaku zamilcz, bo ktoś jeszcze cię potrąci
To lata nauk, z dala od banału
By móc tworzyć jedną z najsilniejszych załóg w kraju
Ze mną paru kompanów, za nich salut jak zwykle
Pozdro Słoń, Mikser, pimpujemy system
MVP jak Big L, z tym, że to nie Harlem
Choć też kwitnie handel w lesie krzyży i anten
Oczy otwarte, stos kartek, a na nich to co siedzi we mnie
Pnę się do góry, piętro po piętrze
[Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]