[Verse 1: Onar]
Rozkładam skrzydła i lecę, choć naprawdę nie mam ich
Uwierz mi, ale między chmury, raz, dwa, mogę się wbić
Jak ostatni gwóźdź do Twojej trumny
Mówisz dzień jest pochmurny, jebać to, jestem podchmurny
Ty z deszczu pod rynnę, ja level wyżej
Ty level niżej przez co dostajemy skrzydeł
Widzisz różnice Ty pierdolony nielocie?
Ja widzę skyline w tym pierdolonym hip–hopie
Chłopie, zostań w domu jak masz lęk wysokości
Bo widzę pod sobą bloki, skąd żeśmy wyrośli
Te miejsca dają sznyt do końca życia
Wole spaść jak Ikar, niż być przylepionym do chodnika
Twoje oczy się śmieją, wiem, że jesteś szczęśliwa
Te miejsca dają miłość do końca życia
Nie daj się uziemić, niczemu, nikomu
Po zimowych miesiącach zawsze wracamy do domu
[Hook x 2: Onar]
Chcesz lecieć z nami, nie bój nic, jeśli z nami chcesz się wzbić
Ponad chmury, ponad ten syf
Porzuć mury, wszelkie ramy i granice, które mamy
Pieprzyć lęk wysokości, trzeba żyć
Chcesz lecieć z nami, chcesz lecieć z nami
Chcesz lecieć z nami, chcesz lecieć z nami
Chcesz lecieć z nami, nie bój nic, jeśli z nami chcesz się wzbić
Ponad chmury, ponad ten syf
Porzuć mury, wszelkie ramy i granice, które mamy
Pieprzyć lęk wysokości, trzeba żyć
Chcesz lecieć z nami, chcesz lecieć z nami
Chcesz lecieć z nami, uważaj jest wysoko
[Verse 2: Pezet]
Lecę szybko i wysoko jak na misję Harrier
Nie mam czasu zostać z Tobą, jak chcesz żyć jak frajer
Los raz rozdaje karty, nie ma szans na nową talię
Czas traktuje nas brutalnie, jakby zabijał czarną Dalię
Hejterów działa wymierzone w nas
Lecę jak nad Normandię, a w mojej dłoni płonie mic
I zanim spadnę, zabijam wrogów, mijam szczyty
Lecę, bo pragnę tak bardzo zmienić swoje życie
I flow jak skrzydła, na bicie rozpościeram
Już pora wygrać więc Tora! Tora! Tora! teraz
To dobra firma, to życie, nie kariera
Wzbijam się, lecę, kolejny raz mijam Cię
Unoszę się wysoko ponad bloki
Tam, gdzie stawiałem pierwsze kroki i dumnie zakładam czapkę Koki
Polecę wyżej, wyślę Ci foty
A ja będzie trzeba zostawię za sobą zwłoki
[Hook: Onar]
[Verse 3: Miuosh]
Ty, zadzierasz głowę jakby nad nią wisiał Zeppelin
Fly high, skurwysynu - dream team h**n
Szmugluje Twoje sny po moim nieboskłonie
A gdy wypuszczam pociski, słyszę piski, puchną skronie
Podnosisz dłonie, nie dotkniesz nawet łyżwy
Widzę stąd świata koniec ziom, Twój widok jest przykry wciąż
Tnę powietrze jak brzytwy o zawistnych ręce
I chodź nie miałem w planach tu być, jak nic lecę po więcej
Pędzę tak przez lata liczone tu w dekadach już
Kolejny album latam, reszta opada jak kurz
Chuj Ci dopada znów, ten znany chłodny wkurw
Stąd Cię nie widać - bywa, jesteś jedna z setek głów
Nie brakuje mi tchu, choć powietrze jest rzadkie
Znam dobrze smak betonu, więc nie boję się, że spadnę
Nigdy nie było łatwiej, wszystko się dzieje nagle
Pod fotelem masz kamizelkę, z góry dostaniesz maskę
Uważaj, jest wysoko! x2