1. Zachodnia Polska, 5 rano, jak Monet pejzaże kreślę Błękit i zieleń zamazuje całkowicie przestrzeń Niektórzy powiedzą mi wprost „To niedorzeczne!” Dla mnie to najpiękniejsze chwile, nareszcie Grzmot zagłusza bit, błysk przyspiesza tętno Zamykam na chwilę powieki, czuję, że to bezsenność A myśli wokół mnie pełno, krążą jak orbity nade mną Czuję, że nadszedł w końcu ten dzień, na pewno Jestem Rapowym Da Vincim, kreuję własny świat słowem Płynę jak Tamiza z prądem, nie myśląc co będzie potem Błękit zamienia się w szarość, z kroplami deszczu na czole Czując to zjawisko w sobie, wracam do domu z powrotem I nie widzę różnicy między mą duszą a niebem Które poprzez anarchię odtrąca całą złą energię Ty możesz walczyć z nami, lecz to walka z wiatrakami Nawet patrząc przez szybę, czujesz się z góry przegrany Ref: Houston, Houston, mamy problem! Powiedz mi co jest mądre, a co nierozsądne Houston, Houston, mamy problem! Powiedz mi jak wybierać między złem a dobrem 2. Mówili, że po każdej burzy, zawsze przychodzi słońce Czuję spokój jak samotny statek cumowany w porcie Trio ptaków wyśpiewuje arię, którą znasz na pamięć Jak "Cztery pory roku", "Dama z łasiczką", czy "Hamlet" Samoloty nieświadomie tworzą na niebie abstrakcję Chmury tańczą z promieniami, wystukuje tempo szum drzew Liście żółkną i spadają, każdy przecież ma swój koniec Po wykonanej misji odchodzą dumnie jak żołnierz Kluczem ptaki odlatują, gdy tylko przychodzi zima To zupełnie tak jak z nami, nikt sam nie chce się sprzeciwiać Po szybie kropla spływa, ja wodzę za nią palcem Która spływa po policzku, zatrzymuje się na wardze Kałuże jak lustra, zniekształcają Twe odbicie Deszcz zmywa wszystkie barwy, szarość przykrywa ulice Opisując świat w zeszycie, ja wciąż widzę w tym piękno I doceniam każdy szczegół, bo w tym tkwi jego sedno