Patrz, oto twarz, którą poznasz dziś dokładnie Robi rap, tak jak ja, choć ma całkiem inną matkę To mój brat, parę lat już mówimy tak do siebie Chociaż ja i za hajs nie powiedziałbym, że wierzę Że tu będzie tak, gdybyś zapytał mnie parę lat wcześniej (Ha ha ha...) byłoby to dla mnie śmieszne Nie mieliśmy razem grać, teraz ruszamy w trasę Wtedy wkurzało nas nawet, jak drugi otworzył japę Chyba łapiesz, o czym mówię? Robiliśmy sparring, co kończył melanże co drugie Podarliśmy tak chociażby kurtkę mi Pokutowaliśmy za to tylko przez te drugie dni Puste łby! Myśleliśmy, że to już dawno za nami Zrobiliśmy litr, drugi litr, zrobiliśmy sparring Nasze mamy nie wiedziały, ale wiedzą już, poszedł kop jego, potem nos mój na pół Ale luz, mam kunszt jak lekarz, małe chrup i jest jak teraz Gdy ci się wali już na głowę świat Kiedy cię rzuca dziewczyna, kiedy przepuszczasz hajs Kiedy się gubisz już w bilansie strat I nie wiesz, co i jak, kto ci pomoże, jeśli nie twój brat? Gdy już za bardzo się użalasz nad sobą Kto ma odwagę, by ci sprzedać blachę, żebyś ruszył głową? Kto będzie wtedy z tobą, gdy przyjdzie taki dzień? On to wie, ty to wiesz, ja to wiem Było nas dwóch łódzko-bałuckich gringo On z chorą wątrobą, ja - wstawioną jedynką Może ciężko nazwać to drużyną marzeń Ale uwierzysz we wszystko już po piątym browarze. Idzie to z urokiem w parze! Panie patrzą na nas, kiedy rozbijamy się po barach Bo my robimy hałas, my gadamy naraz, cała sala gapi się tu na nas Przerwa na shot, hop! Co, teraz wszyscy bez popitki? Gdybym liczył, ile razy my piliśmy tak, to na bank przepiliśmy wszystkich Bo to my wpadaliśmy i zabieraliśmy majki, by po chwili Nie pamiętać nic, włącznie z tym "Czemu są panowie niemili?" Wpadaliśmy i wypadaliśmy z klubów nieraz na zbity pysk I bywało, że zamienialiśmy kurtki, żeby się tu znowu wbić Mój team, razem z bratem, zawsze gdy więcej gotówki Woziliśmy się 96 od i do krańcówki Nie jestem już w połowie taki głupi, jaki byłem za tamtych lat Ale jestem tu i jestem ten drugi, zawsze tu jest mój brat Gdy ci się wali już na głowę świat Kiedy cię rzuca dziewczyna, kiedy przepuszczasz hajs Kiedy się gubisz już w bilansie strat I nie wiesz, co i jak, kto ci pomoże, jeśli nie twój brat? Gdy już za bardzo się użalasz nad sobą Kto ma odwagę, by ci sprzedać blachę, żebyś ruszył głową? Kto będzie wtedy z tobą, gdy przyjdzie taki dzień? On to wie, ty to wiesz, ja to wiem Przyjaciel? Nawet nie wierzyłem, że tu wartość ma to słowo Przy bracie nauczyłem się wartościować przyjaźnie na nowo Przy rapie siedzieliśmy nie raz, głowiliśmy się nad tym wszystkim I czy słońce grzało, czy padało na łeb zawsze mogłem tu wylać myśli Ty widziałeś, jak wznosiłem się, ty widziałeś, jak leciałem w dół Kiedy tamci zostawili mnie, ty zostałeś przy mnie tu Przebyliśmy we dwóch ogromny kawał drogi Raz to był tour, raz tylko szliśmy przejść się między bloki Choć czasem nie mogę się do ciebie dodzwonić przed trzynastą I czasem kiedy z mojej karty dzwonisz myślę: "Zbierz na własną!" Kiedy nie przychodzisz na podaną godzinę prosisz się, by ci skopać tyłek Myślę, kiedy byłeś tu w porę, gdzie się nie spóźniłeś, ziomie? Chyba tam, gdzie było trzeba, kiedy miałem dołek, to i przyjaciela I teraz, mogę tego pewien być, kiedy będę w dole, będziesz tu i ty Świat nie jest zły do końca, dobra może być nawet czarna owca Jak my, każdy z nas, tylko trzeba dać nam czas Gdy ci się wali już na głowę świat Kiedy cię rzuca dziewczyna, kiedy przepuszczasz hajs Kiedy się gubisz już w bilansie strat I nie wiesz, co i jak, kto ci pomoże, jeśli nie twój brat? Gdy już za bardzo się użalasz nad sobą Kto ma odwagę, by ci sprzedać blachę, żebyś ruszył głową? Kto będzie wtedy z tobą, gdy przyjdzie taki dzień? On to wie, ty to wiesz, ja to wiem