[Produkcja: Pawbeats] [Zwrotka 1: Zeus] Wow – po tylu latach walki i trudu wreszcie przebiłem się na druga stronę pieprzonego muru Dziś jest jak w ulu, kiedy wchodzę do klubu, słowa słodkie jak miód wlewa mi się do uszu Rok temu ta frekwencja była śmieszna jak Mann i Materna Tylko w recenzjach zbierałem te laury do wieńca Do cna wypełniał moje serce żal – sama "anty" materia Dziś ten sam rap to wartość wielka jak antymateria A dzisiaj z dnia na dzień wszystko rozpędza się bardziej Za długo byłem na dnie, by teraz przestać się bać Że to zaraz nie zgaśnie, więc nie śpię znowu, piszę nowy feat Mam skośne oczy a i tak mam poślizg #tokyo_drift To Need For Speed, need for beat no i need for money Każdy chce zdjąć te stringi z gry, wszyscy to nimfomani Zbliżałem się do drzwi powoli, ledwie mikronami Dziś jestem blisko i szepczę: „Chodź piękna nimfo z nami” Jestem wygranym i przegranym w tym biegu Nigdy nie chciałem być rozpoznawany gdy wchodzę do sklepu Lecz cóż – kiedy chcesz róż, musisz czuć kolce Nerwy z żelaza każą mi kuć (kłuć) póki gorące Wciąż jestem głuchy na komplementy i propsy Tylko krytyka wżera się w mój pokład jak krew Obcych Wrony zawsze kraczą z góry chcąc byś chłopie runął Lecz obiecują złote góry, gdy masz złote runo [Refren: Zeus] Czy moje miejsce jest gdzieś, gdzieś daleko stąd? Czy tylko pędzę przed siebie gdzieś gdzie mnie niesie prąd? Gdzieś na granicy między niebem i piekłem jest on Za serce ciągnie mnie do siebie wciąż widnokrąg [Zwrotka 2: Zeus] Jeżeli wiem o czymś wiele, to wiem o paradoksach Zawsze olewałem chemię, teraz piszę o związkach Chyba bardziej niż w przeznaczenie, wierzę w fizjologię Czy tylko przez nasienie chce cię mieć tu dziś obok mnie? Wątpię, lecz ciężko dostrzec jest gdy stoję w jupiterach - odpowiedź Gdy wytężam wzrok świat wkłada strój Riddlera Już kilka razy zaczynałem od zera skąd mam brać pewność, że to skończy się inaczej teraz? Nieśmiały dzieciak – co dziś po mnie pozostało mi? Panny i melanż – w drzazgi to mnie porąbało i Łatwiej było by schlewać i rżnąć się z koleżanką niż Szansę dać tej myśli, że ktoś mnie poskleja w całość #Fisz Ale nie umiem żyć w ten sposób Czuje znowu coś i tęsknię za zapachem jej włosów Mimo tarć i sporów chyba czuję, że ona to ta Nie chcę wierzyć, że wrócę na tarczy znowu jutrzejszego dnia [Refren: Zeus] [Zwrotka 3: Zeus] 30 lat minęło mi jak jeden dzień Tak łatwo było mi dekadę temu wróżyć sobie koniec Obiecywałem sobie zaraz przed tym dniem Strzelić sobie w łeb albo zmierzyć lotem wieżowiec Dzisiaj dziadek opowiadał mi bardzo długo o wojnie I w głębi serca czułem wielki wstyd za poprzednie myśli Pieprzony samolubny, nadwrażliwy gnojek Nawet z drzazgi w palcu robię kurwa teatr dramatyczny Złote płyty, sukcesy – wszystko to gówno warte Nic się nie liczy naprawdę, życie to parę chwil I dużo łatwiej zgasić je niż zapałkę A my cackamy się jak z jajkiem lub igramy z nim Zamiast żyć – i tak będzie co ma być - jutro Mówi się trudno – wszystkich nas i tak przysypie piach Po co tracić nawet jeden dzień z życia na życie kłótnią Z kimś – kto jest dla nas tą drugą połówką? – szkoda dnia Po co się wczuwać tak w złych i interesownych Co chcą wyłącznie zrobić naszym kosztem parę stów? Pieprzyć ich – niech z nich każdy zarobi Te pierdolone banknoty to sterta papierów Jestem raperem, cóż – ego mam jak Chiny Lecz w gruncie rzeczy te przepychanki tu warte są nic Pewnie sto razy wrócę do tej piaskownicy Lecz dziś – chyba jak nigdy dotąd naprawdę chcę żyć! [Refren: Zeus] [Tekst - Rap Genius Polska]