[Zwrotka 1] Robiąc muzę, przysypuję swą prywatną otchłań Jedni mają to za sztukę, drudzy kiepski spontan Coś tam coś tam, masz wczutę w rap, to przy tym pozostań U mnie konstans to dystans do tego rzemiosła Zresztą idąc pod prąd możesz spojrzeć ludziom w oczy Rzeczą pewną jest to, że żaden z nich nie zejdzie z drogi Spuszczą wzrok co najwyżej, albo spuszczą ci wpierdol Dając z siebie wszystko to, co dostali jako dziecko Piszę audiobiografię, w trzeciej osobie Żeby móc spać spokojnie, 'przecież to nie jest o mnie' Próbując się odnaleźć na marginesach znaczeń Mam tu pióro i papier, inni super płatną pracę Plus płacę za to czasem, co nie znaczy, że rzadko Bo mówię tu o czasie spędzonym nad kartką Często mijam się z prawdą, ale też wiem, że trzeba Puścić oko i pomachać jej, jak ją wyprzedzam Nie ma przebacz, bitmejker dziś Zaspał na melanż Jeszcze jeden Cruz po Zioło, a będziemy go zbierać [Zwrotka 2] Spotkajmy się w połowie drogi, tu, gdzie więcej nas łączy Ja wtedy udam kompromis, a ty, że tworzysz dla mądrych Składam słowa tak, że boli, od głaskania jest reszta Produkcji, które besztam od niechcenia na wersach Prawicą piszę teksty, lewicą trzymam zeszyt Mam centralnie wyjebane na to, czy mam się określić Jak ci śmieszni MC's i ich betonowy polot Gdybym chciał porywać tłumy, to porwałbym samolot Gdybym wierzył, że coś może zmienić flaga i krzyż Miałbym dziś nowy skład: Lombardo, Rollins i Kidd Czego ci nieudacznicy nie zrobią, żeby przeżyć Oczekuj w drzwiach sklepu nowy an*lfabetix (?) Nakręcane kolejki, jak po kolejny iPhone Wierzysz w wartość takiej sceny, to masz fajnie, I don't Kilkadziesiąt minut z kartką, stać mnie na to raz na miesiąc Mimo to nie zrywam z pasją w imię, sorry, Playstation? To kolejne pokolenie, MC's come and MC's go Walę zwrotę, jebać scenę i jej wczutę w to