To stało się zbyt szybko, ona nie była świadoma Auto na letnich oponach, a droga cała oblodzona Kochanie zwolnij nie pomogło, atakuje samotność Poślizg, dachowanie, krzyk, krew, syreny, ciemność Obudziła się w szpitalu sama, chłopaka nigdzie nie było Poleciały łzy po policzku, proszę oby to się śniło Ojciec wpada do sali, córeczko nic ci nie jest? Żyjesz, całe szczęście, nie to co Grześ Oszołomienie, nie, nie, to nie może być prawda On musi żyć, krzyk, nie masz racji tata Śmierć chłopaka, a już do mieszkania się wprowadzali Skromnie, biednie, ale w Polsce zostali Na życie przepis brali, a miało być tak pięknie To na pewno nie są bzdury w tej piosence Przysłuchaj się słów tego refrenu teraz Niech do wszystkich pustych głów wejdzie przekaz Życie w Twoich rękach, jedyne takie brzemię Dla bliskich osób, musi być porozumienie Kłótnie, sprzeczki, tyle zła potrzebnie? Myśl, bo na następnym zakręcie pójdziesz w ziemie Trzeci weekend miesiąca, jego kolej na jazdę Do clubu, na melanż, dziewczyny, wóda, tańce Jako kierowca nic oprócz red bulla nie pije Zna zagrożenie, nie chce mandatem zasilić policje Środek w nocy, impreza trwa w dobre Nagle widzi jak jego dziewczyna podciąga spodnie Wychodząc z męskiej łazienki, pijana dała mu Wkurwiony chłopak poszedł do gościa wjebać mu Nie Twoja liga powiedział dwa razy większy byczek Jebać konsekwencje pomyślał i uderzył go w policzek To był błąd, oprócz wzrostu wielkolud miał siłę Wykopanie go z klubu zajęło mu jedną chwilę Zrujnowany chłopak nie wie co dalej poczynić Jedzie na stacje, chce przy butelce rozkminić Wypił butelkę, teraz odwozi swoich kumpli Jeszcze nie wie że zaraz na drzewie się rozkurwi