Wojtek Cichoń - Gwiazdy lyrics

Published

0 151 0

Wojtek Cichoń - Gwiazdy lyrics

[Zwrotka 1 - Kidd] Mój dom to samotnia, wylęgarnia poszlak Ze mną kontakt, płomień w oczach, możesz temu nie sprostać Medycyna sądowa, w sześciu sześciu sześciu tomach Jeden schowasz - to lektura już nie będzie tak dobra Wracam do bram wyczerpany, całkowicie zjebany Jak większość po tygodniu pracy pośród pordzewiałych maszyn Tęsknie za czymś, co tutaj nie ma prawa zaistnieć świat to praskała Alberto, ja to Nietzsche w Turynie Wszystkie okna zabite, odkąd się tu wprowadziłem Gwiazdy miały ten sam układ, ale czułem że są inne Brudzę po obrazie winem, gdy maluję ryję tych Których serie pomyłek, przyczyniły się bym żył Towarzyszy mi w tym, Johnny Hoocker i butle Kumple zawsze ze mnie drwili "skończysz pijany nad brusem!" Beztalencie uwierz, na dziś wszystko co umiem To robienie bomb z gwoździ, wyciągniętych z pustych trumien [Zwrotka 2 - Kidd] Piję wino, pluję tuszem i niestety sęk w tym że nie znajdzie się kupiec na "Terecycled In" 11 lat gnić tu na piętrze - to szczyt Powiem więcej - nie ma nic, co przebije ten syf Kiedyś wróżyli mi dobrobyt, pchali mnie bym piął się wyżej Doktor kwantowych teorii, znudzony liczbą zwycięstw Spędzam noce pośród liter, próbując z nich wykrzesać Pełną definicję szczęścia, jakie daje mi letarg [Hook - Kidd] x2 8 godzin za dnia Samotny patrol po obrzeżach Pozostałe 16 rozważam skok z 5 piętra Pustka źródłem szaleństwa Wolałbym nie pamiętać że tylko sobą, zaludniam cały równoległy wszechświat [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.