Webber - Dobranoc / Do Ciebie, Aniu, szłem lyrics

Published

0 132 0

Webber - Dobranoc / Do Ciebie, Aniu, szłem lyrics

Rodacy i rodaczki Czworacy i czworaczki Dość już tych kabaretów politycznych Tych kawałów abstrakcyjnych Tych sztuczek podejrzanych Tych absurdalnych kojarzeń I całego tego memłania! *** Było już przed północą, łóżko ciągnęło mnie jak magnes Już się prawie kładłem, kiedy zadzwonił telefon nagle: - Halo, słucham - Cześć tu Kula, co robisz dziś wieczór? - A nic... - A to świetnie, jest impreza na Bezrzeczu - U Ani? - No jasne! Słuchaj, będę wozem - A co to ma wspólnego z imprą? - O dwunastej bądź pod Malinką, to Cię zawiozę Uuu... kochany Kula! Odłożyłem słuchawkę pewny, że dziś jeszcze będę hulać Więc robiąc wszystko, by być już tam, a nie tutaj Wybiegłem z chaty na śmierć zapominając o butach "O kurcze! Do domu nie wrócę, by nie budzić matki Dojdę w tym, co mam na nogach", a na nogach miałem klapki Ale i tak mi to nie napędzało pietra Wszak do miejsca ustawki miałem mniej niż ćwierć kilometra Wierząc, że nic tam się beze mnie nie rozpocznie Czekałem godzinę, w kapciach, bezowocnie Lecz że noc mnie pcha do czynów heroicznych Rzekłem: "Dojdę w klapkach!", więc, słuchaczu, powodzenia życz mi Ten dystans przyćmiłby każdego, ale dla mnie to nic jest Więc przedsięwziąłem ekspedycję Ref: 2x Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły A więc szłem tak, a wysiłek już odebrał mnie głos Oni tam, ja tu, a między nami ta odległość Swoją drogą dziesięć kilometrów przejść bezwiednie Wiem że to biedne, ale szłe... kurwa, szedłem! Na skraju lasu, i nagle dzięki Bogu Zatrzymałem mijający mnie autobus: - Stop! Stop! Chwileczkę! - A co się pan tak nocą w lesie wleczesz? - Aaa... Panie kierowco, idę pohulać na Bezrzecze - Na Bezrzecze? W klapkach? Chłopie, zwariowałeś? Jadę na zajezdnię, to podwiozę Cię kawałek Ten dobry człowiek, jak przystało na chrześcijanina Podwiózł mnie gdzieś do granic Szczecina - Ziomek! Jak bardzo chcesz to idź, nie będę się kłócił Szerokiej drogi, ja na twoim miejscu bym zawrócił Na pustym odludziu, coraz bardziej zwiędły Spotkałem kogoś i spytałem: - Na Bezrzecze tędy? - Tak, tędy - A daleko? On popadł w rozkminę, obejrzał mnie i rzekł - W kapciach będzie gdzieś z godzinę Spacerkiem, czując że klapek jeden z drugim mi się zedrze O, Aniu z Bezrzecza, proszę wiedz, że [Refren] Już na Bezrzeczu dotarło do mnie Że pamiętam jak wygląda dom Ani, lecz nie pamiętam gdzie on jest I warto wspomnieć, że by zrezygnował każdy z Was tu "A ty?" Skądże! Przecież miałem imprezowy nastrój Więc na odludziu sam, trzecia była gdzieś tam Jąłem wolno, acz skutecznie, w stronę impry się przemieszczać I tu jest czas na skrecze Grzesiek, Ty sobie poskreczuj, ja w tym czasie przeszukam Bezrzecze *szkoda czasu*, *przecież znasz to* Stary, nie zrezygnuję, skoro przeszedłem całe miasto Ciężko znaleźć dom Ani, ale ja tego dokonam! *Nie wygłupiaj się*, *Łona* Więc szukałem imprezy w kapciach jak jakiś mutant I nagle: "O kurczę, to tutaj!" I co? Światła pogaszone, nie leci żaden rap tam Nie ma imprezy, mogę wracać... w klapkach [Refren]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.