Miał 18 lat, był wysoki, miał włosy niedługie W liceum do nauki miał głowę, grał w nogę w sportowym klubie Miał dziewczynę i piłkarski sen, który się spełniał Dobrze grał, wkręcał piłkę jak z rożnego Deyna Miał kumpli starą paczkę na bloku, z nimi poznawał świat Każdy z nich był od niego starszy o parę lat Lubił z nimi przy splifie i piciu siedzieć na ławce i myśleć o życiu Co nie znaczy, że był głupi, miał na karku łeb Miał plan swój też, po maturze chciał iść na AWF A gdy oni wyciągali go na picie wtórne śmiał się I mówił im nigdzie nie idę durnie mam za tydzień turniej Było ich czterech każdy z nich był jego przyjacielem Czuli się równi, ale różnił ich intelekt Wszyscy chcieli stać się kimś i żyć On coś z tym robił, oni nie robili z tym nic W sportowym klubie też miał przyjaciela co miał te plany I właśnie z nim na boisku był najbardziej zgrany On też był starszy, ale mądrzejszy niż tamci Mówił walcz z życiem tak żeby nie wrócić na tarczy Ten gość był mądry, miał na życie własny patent Jak z nim rozmawiał często czuł się jakby rozmawiał ze starszym bratem Stanowił dla niego motywacje chociażby przez to że często kończył golem dobrą akcję Mijały dni kumple zaczęli częściej pić Przestawali często gdy zastawał ich świt Perspektywy im legły w gruzach, zamienili jointy na ławce Na fetę i tablety w klubach w tym czasie jego dziewczyna Którą wielbił od początku zdradziła go Zostawiła po trzy letnim związku on nie mógł się z tym Pogodzić bez trudu zaczął więcej pić I zaczął z nimi chodzić do klubu czasem omijał treningi A kiedy gadał z tym kumplem było mu wstyd że dał się zarazić tym gównem, tamten mówił żeby się odciął Twarz zachował nikt z nich nie wiedział, że to ich ostatnia rozmowa Któregoś dnia siedział w domu wpadły ziomy z piksami Wyciągali go do klubu nie chciał iść, ale zrobił to dla nich Pomyślał to ostatnie picie od jutra koniec i zaczynam ogarniać życie Bawili się zajebiście, prawdziwa biba Przyjaciele pomyśleli, że zrobią mu kawał wkruszą dwie piksy do piwa On okupował parkiet, ale był spragniony Wrócił do stolika wypił piwo, poszedł tańczyć dalej Po godzinie z nim coś dziwnego się stało Nie wiedział co, serce tego nie wytrzymało Jak padał na ziemię czasu mu zostało niewiele żeby pomyśleć kto był jego przyjacielem Miała 19 lat, długie włosy blond, zdała bez trudu na Pierwszy rok zarządzania w kawalerce w WWA Z przyjaciółką z liceum udało się zamieszkać Znały się też z ławki w podstawówce, znały się od dziecka O mieszkaniu razem na studiach marzyły od lat Były podobne, tak samo patrzyły na świat Zdane matury na pięć, obie uczyły się pilnie Miały ten sam cel, ale wybrały uczelnie inne Ona była spokojną dziewczyną Rano do szkoły, potem nauka w domu, TV czasem książka i kino Jej przyjaciółka tak samo, wystarczyło żyć im Tak czasem tylko w weekend szły do pubu na drinka Na studiach nie odstawała wiedzą od reszty A po pierwszych kolokwiach była już jedną z najlepszych Na tych kolokwiach inne chciały od niej ściągać Ona pomagała im, nawet była w tym dobra Wykorzystywały ją często dlatego Po co miały sięgać do książek skoro z nią zdawały bez tego I było tak na przestrzeni paru miesięcy Czuły się winne, chciały jej się jakoś odwdzięczyć Były bogatsze od niej, lubiły imprezy Szybkie samochody, drogie drinki w ogóle te rzeczy Spytały się jej pójdziesz na najbę z nami Domówka u kumpla, ej, będzie fajnie, zobaczysz Nie miała nigdy takich koleżanek W pewnym sensie imponowało jej to Chociaż raz w domu nie zostanie Pojechała z nimi Audi A7 One paliły jointy mówiły to będzie najba eden W willi bawiły się całą noc Ona piła Bourbon, widziała jak one walą koks Namawiały ją na kreskę, ona pijana pomyślała że szaleć chce w tą noc i wciągnęła ją w nos Nigdy tak się nie czuła, w głowie świat jej hulał Następnego dnia ją kac zamulał Jej przyjaciółka z domu spytała jak było Odpowiedziała o takiej imprezie ci się nawet nie śniło Wystarczył ten jeden raz, ona chciała więcej Wreszcie czuła, że żyje, brały ją ze sobą częściej na biby W szkole wyniki się pogorszyły Jej przyjaciółka mówiła, marzenia nie po to były Lecz nie słuchała, mówiła jej daj mi żyć Bo nie chciała z jej nowego życia rezygnować tak szybko A później gdy był czas na egzaminy Ona i jej nowe przyjaciółki waliły dalej koks i piły Szykowała się dużą biba za miastem Żeby na niej być korciło ją strasznie Przyjaciółka mówiła zabierz się do nauki i rusz się Proszę nie idź tam z nimi, te suki są sztuczne Nie chciała tego słuchać Lubiła je i chciała znać je, ale popłakała się Przyjaciółce przyznała rację Została w domu zła na siebie Nazajutrz w TV usłyszała o rozbitym na drzewie Audi A7 Teraz czasu zostało jej wiele żeby pomyśleć kto był jej przyjacielem