Wstęp: Ludzie mnie pytają: o co mi w tym wszystkim chodzi Oni tego nie łapią więc próbują zaszkodzić Chuja się znają a chcą się wtrącić To rzadko jest zabawą częściej zbiorem rozkmin Wewnętrznych emocji które rozumie tylko autor Staram się być przezorny a i tak za słowa łapią Czuję się jak niewolnik własnych metafor I cały ten pierdolnik kłóci mnie z wyobraźnią I zwr: Nie szukaj przekazu w moim zajebistym rapie To jest przekaz podprogowy on cię kurwa sam znajdzie Minie kilkaset godzin zanim to wszystko ogarniesz Nie jesteś gotowy, by odnaleźć się w temacie To ja tobą steruję, ty wiesz to i wierz w to Pociągam za sznurek choć też jestem marionetką Ktoś mną operuje, kto dyryguje orkiestrą Wiem, że to czujesz - to już nie jest człowieczeństwo Nie jestem jednym z was, jestem zupełnie inny Ja marnuję twój czas wszystko dla twojej krzywdy I co z tego mam? tego nie dowiesz się nigdy Ja cały czas gram, nie czuję się winny To jest moja rola a raczej jedna_z_nich Tak chcę występować to mój własny teatrzyk Ty krzykiem demona to wszystko przekaż_im Następnie iskrę rozpal i niech mnie przerazi Ref Tak prowadzę mój rap, to jest moja sekta Ciągnie się jak guma po tych wszystkich miejscach Odwiedził Cię akurat, gdy nie masz dla niego miejsca Nie musisz go kumać by dać się opętać Tak prowadzę mój rap, on jest moją sektą Wpada tu jak chmura dająca życie deszczom Staraj się nasłuchać, chcesz to możesz go przeklnąć Możesz się zasmucać, w sumie jebie mnie to. x2 II zwr Jak iluminaci jestem mistrzem infiltracji Możesz sprawdzić, to oczywiste- światem rządzą kumaci Baranom brak odwagi, węszą spisek, mnie to bawi Szukają czarnej magii, to komiczne -ogarnij Wciąż szukają UFO, kolejne śmieszne teorie A tak naprawdę nie jest trudno się domyśleć, wiem dobrze Liczą na opatrzność złudną, to już jest ich problem I trafiają w pudło i to jest trochę podłe Że nigdy nigdy nikt_im nie powiedział Że nie potrzebują religii by minąć drogę do piekła Widocznie przywykli, że cele osiągną na_klęczkach To pozorne rozkminy o drodze na tamten_świat To tylko bajeczka po to byś był grzeczny Rób swoje i nie stękaj, bo cię ktoś odwiedzi Rzeczywistość jest jebnięta, mało kto w nią wierzy Ale Trzeba to rozegrać tak by się przebić Ref Tak prowadzę mój rap, to jest moja sekta Ciągnie się jak guma po tych wszystkich miejscach Odwiedził Cię akurat, gdy nie masz dla niego miejsca Nie musisz go kumać by dać się opętać Tak prowadzę mój rap, on jest moją sektą Wpada tu jak chmura dająca życie deszczom Staraj się nasłuchać, chcesz to możesz go przeklnąć Możesz się zasmucać, w sumie jebie mnie to. x2 III Zdejmijcie nas, błagam, zdejmijcie nas Bo z krzyżem w kraj dla pana to nie nasz świat Ale w pizdę dał, to skandal, przemyśleń_brak Przyjdzie czas ten dla nas, klepsydrę daj I piasek się sypie, sypie się z czasem Weź ze sobą pacież, modlitwę, wyjdźcie razem Masz tego zbawcę, sprytne? przykre raczej Jesteś w klatce już się nie wymkniesz, jesteś w piździe na zawsze Podporządkowani kościołowi jakby utknęli w baroku Tak zwani pusto-głowi, każdy księdzu oddał rozum I co zrobisz?nic nie zrobisz, weź kurwa obudź Słyszysz kroki, szybkie kroki. Może to Twój anioł stróż Ze straży miejskiej weźmie cię na wycieczkę Odważysz się wejść gdzie jest niebezpiecznie? Opażysz się, zgrzejesz się ale będzie nieźle Ta wasz biznes, chyba ale zdejmijcie polskę z krzyża! Ref2 Mogę wierzyć w boga ale w kościół niekoniecznie To są tylko słowa przeplatane z dźwiękiem Otwarta głowa może spotkać się tu z sensem Chyba, że wolisz ją chować to nie dla ciebie miejsce x2 Ref1 Tak prowadzę mój rap, to jest moja sekta Ciągnie się jak guma po tych wszystkich miejscach Odwiedził Cię akurat, gdy nie masz dla niego miejsca Nie musisz go kumać by dać się opętać Tak prowadzę mój rap, on jest moją sektą Wpada tu jak chmura dająca życie deszczom Staraj się nasłuchać, chcesz to możesz go przeklnąć Możesz się zasmucać, w sumie jebie mnie to. x2