Tytuz - Nadzieja lyrics

Published

0 97 0

Tytuz - Nadzieja lyrics

[Zwrotka 1] Czytałem wiele o bólu, dopóki sam mnie nie dopadł Wyrwane kartki fruwały po niebie czarnym jak smoła I tylko cisza, urwany dźwięk mnie pobudził A ja z tomikiem wierszy współczesnej kultury ulic Co? Ona ubrana jak dziwka, w podartych spodniach Spłynął makijaż, a wciąż jest taka piękna i młoda A teraz tańczy jak głupia i żywi klatki tu nieraz Dali jej imię: nadzieja, bo znika gdy jest potrzebna Słucham historii, znam historię, historią jestem Ona ostra jak kolce róż, których nigdy nie zerwę Namiętnie kusi, chce nas porwać do tańca Mieli ją wszyscy, chcieli ją wszyscy, nie wszystkim dała I nie mam mowy tu o związku mocnym i stałym Wyczuwam podstęp za każdym razem, gdy rzuca czary Zanim opadnie jej blask i zniknie z deszczem za szybą Zagra ostatnią melodię, tym którzy byli z nią blisko [Zwrotka 2] Mam ujebane dłonie od życia. Żyj pełną piersią! Też się karmię nadzieją, też będę karmą pod ziemią Mam buty brudne od drogi, a rany chyba się goją A Ty co masz? Wiarę, nadzieję, miłość czy p**no? Chyba wyrosłem ze strachu i idę w ciemno pod górę Ona tam czeka, parę lat starsza, ubrana w suknię Wiatr wieje, jej jasne włosy tańczą do rytmu To chyba ona, lecz nie wiem. Już nie jest królową przygód Widzę obrączkę na palcu, chyba jest parą z rozsądkiem I oby tylko ten związek nie wyszedł komuś z nich bokiem Niesamowite, wystarczy tylko pomóc nadziei Bo zanim poznałem kosmos, ruszyłem w słońce i księżyc Żyje jak żyję, przebyłem mile, od bólu tyję Ty nie pozwól jest zostać, skoro tu siedzi na siłę Ta Pani wraca tu często - raz dziwka, raz dama Piękna, lecz chyba dużo słabsza niż wiara [Zwrotka 3] Wychodzi bez słowa, znika już jakoś nad ranem Ale tu wróci, żeby znów kusić duszą i ciałem Chce żeby poszła i zostawiła uśmiech na twarzy To miłość wielu kochanków, taka królowa złej sławy Ulice gardzą nią, chociaż paradoks ten boli Że mimo zdrady wciąż pragną wciągać jej słodycz Latarnie świecą, ona w tym płaszczu pod gołym niebem Szuka ofiary, by potem naga dać całą siebie Lubili spędzać z nią noce, lubiła wino i gwiazdy Szeptała czule, że czuje wyraźnie zapach tej magii Lecz zanim zdejmiesz z niej majtki, niech Cię ucieszy obrączka Bo gdy jest w parze z rozsądkiem, możesz ją pieprzyć i kochać Ja muszę żyć! Pierdolę związek kruchy jak tafla Też lubię wódę i lubię się poniewierać do rana Ta Pani wraca tu często - raz wódka, raz wino Niech wpada. Na koniec świata wolę iść z inną

You need to sign in for commenting.
No comments yet.