Tytuz - Miejski styl lyrics

Published

0 99 0

Tytuz - Miejski styl lyrics

[Zwrotka 1: Pajac] Cztery lata nieogarki, na sercu złe intencje Mamy charakter taki, że cię wyjebie w powietrze Jak chodzę po kolędzie to zawsze w oczach faza Jak ci pukamy do drzwi, to każdy się przewraca AA, miejski styl, rany na organach Pytali mnie jak, kurwa, można walić od rana Nie mówię ci jak żyć, ale jak żyć jak nie ja Do końca tego roku się wpierdolę na legal Na blokach, chłopaki, czas szybko mija Klimat nie wróci ale piwko się spija Może cię mijam na ulicy i nie wiem Że masz słaby charakter i brudne sumienie Chodź na wiadukty, porządzimy nocą Jak nie wiesz o co chodzi to ci kumple nie pomogą Lecimy po twój sos, na ustach pa-pa-ra-pa A ty lepiej po wygrzewkach nie spotkaj Turasa [Zwrotka 2: Turas] Pomiędzy wiaduktami, koło parku śródmiejskiego Mogę rozjebać to i chuj ci do tego A ja kręcę kolejnego blanta grubego Lepiej po alkoholu nie spotkaj Pajcziego Dziś dawaj kwit, bo ta kurwa to Provident Jak nie mam, kurwa, nic - wypierdalam na orbitę Nie liczę szmalu, dziś wysokie loty z [?] Mój ziomek ma dwa-trzy, razem gramy w jednej lidze NBA, [?] a ty kurwa chap to Jesteśmy powodem, że znowu cierpisz, brak snu Ej, kradniemy wam marzenia Chcesz, czy nie chcesz, właśnie nas wita scena Ja i moi ludzie, dosyć pierdolenia Nie damy plamy tutaj, wychowała nas ta ziemia Raaadom, wszyscy teraz głośno Raaadom, cieszę się, że jestem stąd ziom [Zwrotka 3: Norm] Od narodzin mam charakter, miasto dało ksywę Starsi wpajali sztywne, a nie zasady krzywe Kiedy miałem lipę widzę kto jest kolegą A na wielu przejechałem się przez pewność do nich Inni targnęli na życia za wierność do żony Przekreślali swe ambicje gdy się nie szło do szkoły Bierz co chcesz młody, ja wolę czysty byt Spotkać w gronie mordy i moja kolej liczyć kwit Pamiętam akcje, chwile beztroskie, dychę na flaszkę I laidy boskie, namiętne kolacje, te trochę gorsze Dychę by zgrzać się i pety mocne Niedzielne obiadki, bitwy na ośce Męskie zachcianki, blizny na mordzie Ciężkie porażki, zrywki za forsę Piękne poranki, nagrywki, progres Błędy, nerwy, przerwy, odczuwam miasto Bity, teksty, wersy, wypluwam To jest styl miejski, jak był Miejski Sport Reprezentujemy Radom, non stop pewny krok [Zwrotka 4: Guzik] Cisza, spokój, kłęby mroku gdzieś w tle Wśród złotych serc dalej z boku stoję, szczerze brecht mam Gram o coś więcej niż fałszywa miłość Na starcie nie padnę satysfakcję dając skurwysynom Jesteś swój - pięć, jesteś wróg - pięść Na zawsze represent, Radom, Polska, jedna więź Cash, fajna sprawa jak w kieszeniach się zgadza Trzeba zapierdalać by móc wydawać go Na nielegalach lata niejeden ziom Oby z fartem na przypale Radomskich ulic Bo milczenie jest złotem i łatwo się zamulić Gdy ktoś przeciwko tobie, na psach wpierdala się w długi To jest miejski styl, lecę po kwit gruby jak Mielzky Z głosem w głowie, jedynym, kurwa, zwyciężysz, co? Niedowierzanie, co? Jebać was Orajta glebę, my będziemy wtedy sięgać gwiazd [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.