Pork: Nigdy nie chciałem być merem, wolałem raczej skurwielem Za sterem z grubym portfelem i w teren - żyje się raz! Choć notabene dziś tak nie jest i choć myślisz, że wiesz wiele, Być raperem to nie wyścig za portfelem i blask. Nikt z nas nie chciał być celem, jak on nie chciał wpaść w herę, Kraść by seledynowym Hammerem... Cóż, ginie się raz! Nikt z nas nie chciał być zerem, raczej numerem jeden, Choć cyfra graniczy z zerem - Eden ty wybierasz! Olałem pracę, wybrałem rap, za to płacą mi fakt, Więc rap jest moją pracą, dopóki płacą, zrozum to tak, brat! A że wybrałem, dlatego prawdą twarde dyski palę I to trwa jak zapach spalenizny w Salem, Mam jak Syzyf kamień, noszę go jak mycki w Shire, Jak blizny stale, ma to parę wad i zalet, pierdolę wyścig karier. Chcę nadal patrzeć dumnie w dal jak Nasa, wybrałem szum membran Jak mumie piach i co dzień jak bumerang to wraca. Ref, Pork: Dopiero to teraz tak do mnie dotarło, Więc od teraz nazywam to karmą, Nie ma tu nic za darmo, świat, gdzie częściej nie wiadomo, czy warto, Dalej szczerze wierze, że warto i choć niewiele mam to wiem, Że inni wiele by dali, by mieć to, co ja mam, yo! Nullo: Nie będę kłamcą, zarobiłem centów parę, Lecz gdybym był wydawcą jeździł bym Jaguarem jak Camey, Choć nie sprzedałem się w reklamie - mam mieszkanie, Miałbym dwa razy większe, gdyby złoty był dolarem! Miałem parenaście w życiu kobiet, wiarę w pasję, to co robię. Jedna kocha się w człowieku, druga w jego samochodzie. To samo co dzień, teraz lans jest w modzie, Niestety hajs to złodziej, nie każdy z nas to powie... Przepraszam, że sprzedaję Ciebie jakbym był alfonsem, Ale mężczyzna jest jak dobry bank - musi robić forsę! Ja dzięki tobie rosnę, ty dzięki mnie oddychasz 26 lat w moich uszach gra muzyka. I nie ma takiego dnia w roku, żeby tu nie grał rap wokół. Dla bloków, dla ziomków, dla wrogów prawdą tu... Żaden znak stopu, piach w oku, banknotów brak Nie może mi tego odebrać brat, co mi daje rap! Ref, Pork: Dopiero to teraz tak do mnie dotarło Więc od teraz nazywam to karmą, Nie ma tu nic za darmo, świat, gdzie częściej nie wiadomo, czy warto, Dalej szczerze wierze, że warto i choć niewiele mam to wiem, Że inni wiele by dali, by mieć to, co ja mam, yo! Szad: Ja jestem stąd, bo mój dom, to te szare ulice.. Ta sama woń i te twarze, które stale tu widzę... Przemilczane różnice, choć parę zalet tu widzę, Żaden Pulicer nie zastąpi mi tych kartek ze szkicem...! Ja jestem stąd i rozliczę to na własny rachunek I nie ważne, że dla nich, ja to wygasły gatunek. Już chyba czas, by zrozumieć, obrać trafny kierunek Tu, gdzie każdy daje Ci rady, ale nie każdy daje szacunek! Ja jestem stąd, bo mój dom to te stare historie, Owiane mgłą października - zleci parę nim pojmiesz... Podrabiane cyrkonie grają tu białe symfonie, A omotane widownie tu przyswajają syf chłonie... Jestem stąd i jest mi dane iść wolniej... Już jako mały szczyl wiedziałem, że to nie dla mnie być kimkolwiek. Zajmować się czymkolwiek - nie zostanie nic po mnie?! Wolę patrzeć przytomnie, jestem stąd! Przypomnę! Ref, Pork: Dopiero to teraz tak do mnie dotarło, Więc od teraz nazywam to karmą, Nie ma tu nic za darmo, świat, gdzie częściej nie wiadomo, czy warto, Dalej szczerze wierze, że warto i choć niewiele mam to wiem, Że inni wiele by dali, by mieć to, co ja mam, yo!