Czarny Peugeot 407 wnet przecina czarną dolinę Jadę szybko, myśli jeszcze szybciej, sto na godzinę Nie wiem jak za pieniądz z wierszy mam zbudować rodzinę Lecz nie chcę Fryderyka. Chcę otrzymać Nobla nim zginę Kowal swego losu, boskich Hefajstosów nie winię I nie zamierzam czekać, aż tu każdy oszust przeminie Precyzyjność jakbym kroczył po linie, zapętl epkę Na słuchawkach, no i obudź się przy mnie Komplementy od raperów, w sumie nie wiem co myśleć Na koncertach las rąk, strach w lesie tym niknie Senny wokal z “Trójkąta” ciągle się niesie wybitnie Odbija echem, ale bańka hajpu kiedyś mi pryśnie Proszę cię polej mi Solpadeiny Choć dzisiaj wypiłem już cztery tabletki Trójkąt warszawski otoczył salony Więc jestem jak kowboj z westernu spaghetti Razem z Rumakiem pędziemy uparcie Więc słuchaj jak śpiewam od zera do setki A potem przesłuchaj od setki do zera Bo o tym w tym chodzi, że trzeba zapętlić Ćwierć wieku minęło Pamięć poszarpana jak obraz kasety wideo Słucham bicia twego serca przez plugawe stereo Już koniec przedstawienia. To była “Umowa o Dzieło” [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]