[Zwrotka 1] Nie ma dni bym się nie bał, że padniemy na pysk jak Wrak Tupolewa, frustraci znad Wisły Gdzie mój instynkt? Nie ma tak, że boli Zmysły marzeń nam prysły z braku własnej woli Gotowi do walki, aż serce pali ogień Spisani na straty za to, co nam siedzi w głowie Nie mów głośno, tu ściany mają uszy Nim świadomość zabierze ostatni skrawek duszy Rozdziobią nas kruki i wrony na strzępki Czy to bogaci i piękni, czy single z kawalerki Nie dali nam wędki ci, którymi szydzę Ale szarpnęli za cyngiel, tu nie ma złotych rybek Gdzie ta wasza solidarność? Pokaż Flota płynie przez kieszenie, o miłości nie ma słowa Strute serca i uczucia jak azbest Welcome to hell, weź do ręki klamkę [Refren x2] Mam siłę, by robić to inaczej Mam siłę, by mówić tylko prawdę Mam siłę, by nieść własny przekaz Błogosławiony Wu niesie prawdę z membran [Zwrotka 2] Nie ma dni bym się nie bał o porządek świata Kłamstwa żyją parszywie jak Polacy na zmywakach Moja prawda - jej nie ma, tak jak twojej Ten kodeks na co dzień gnije w głupocie Tu tani seks, fur i piksy Więcej łez, krwi i potu kiedy kończysz z niczym I bój się o jutro, i bój się o wieczność Bóg nigdy nie będzie twoim dobrym koleżką Życie to jedno, śmierć zerka przez pryzmat Tego co czynisz - humor przygasł, sam przyznaj Na billboardach młodzi i cudni Są nudni, że wbiłbym im gwoździe do trumny I choć jestem spokojny i cichy Wciąż szukam w tym tylko skutków i przyczyn I wciąż robię swoje, nie przeczę, w oparciu Błogosławiony Wu - jestem w natarciu [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]