[Intro: JNR] O, Goodlife, Getlost, bwoy Szops widzę cię [Verse 1: JNR] To nie start, mówili, dla mnie to na pewno finish Czuję strach, co mają rację, gdzie są moje endorfiny Stoję sam, w środku jakiś kurwa pusty - skuty Spokój gonię w snach, bo przestały działać substytuty Od 05, czuję chęć wejścia wyżej Lecz któraś moja część błaga bym się tego wyrzekł Mogę przyrzec, że nie słyszę więcej niż weź to tam dalej pchaj Biegnę za tym gównem, lecz nie czuję tego; [?] Jak byłem szczylem, to zgubiłem siebie; ego NASA I tu wiesz skrajny dźwięk[?], przez chwilę czuję moralnego kaca Byłem wyszczekany, Filip pytał mnie gdzie moja klasa Widział jak upadam, mówię: "kurwa, teraz patrz jak wracam" Czuję jak przepływa krew, muszę to zgrywać wiesz Mogę przenieść góry tak jak [?] śpiewał gdzieś Jeśli uwierzysz we mnie, bo sam już nie potrafię Choć czuję tą energię, gdy kładę ten syf na papier(to endorfiny) [Verse 2: JNR] Bóg daje kiedy chce, Bóg zabiera Ustawię sobie cel, wysoki prawie jak Everset A ty wskrześ mnie gdy padnę Bo nie wiem gdzie, a zwątpienie jest częstym przypadkiem Wiara we mnie z tylu głów, to jak Przedwiośnie Podróż od ścisz to gówno do daj to głośniej Noc nie daje snu, za to daje czas na przemyślenia Umarł we mnie tamten gnój, popatrz synu - czas mnie zmieniał Błądziłem wiele, bo nie było prostej drogi To jak czuć, że możesz wiele, nie do końca wiedząc co z tym zrobić Wracam spłacać zaufania kredyt Zrobię wszystko by to życie w końcu szczęśliwie przeżyć I uśmiecham się gdy widzę ich, muszą swoje przebyć bo Wszystko chcą na teraz - dziś, tak jak ja kiedyś I wstyd mi za to, że kiedyś czułem tylko potrzeby I ni chuj nie czuję szczęścia gdy mówią mi czas przewiń