[Zwrotka 1: Diox] Ten track to żaden pierdolony hymn osiedla Bo nie mam aspiracji żeby, kurwa, lśnić jak perła Niem mam nadziei by zostać Buddą idiotów Co ledwo odróżnią swoje gówno od honoru Świrują uliczników, wokół byle pajace I dla zasady kurwa tworzą kolejną zasadę Ty weź posłuchaj, Ty weź się nie wczuwaj Widziałem zbyt wiele, byś zrobił na mnie wrażenie Widział patologię, poczułem ją na skórze Poznałem szybką forsę, zdradziłem pewną dupę Życie nabiera tempa, to wkręca jak komputer Ty widziałeś mnie w TV? Podobno było super Nie potrzebuję wracać do najgorszych dni żeby udowodnić cokolwiek takim jak Ty. Ty Nie szedłeś w moich butach. Ty zamknij pysk Bo Twoje wyobrażenia są warte chuja lub nic Latające talerze, w moim domu huk szkła Najebany ojciec wyrządził wiele zła Też brakowało sosu na czwartym piętrze w bloku Ale nie rapuję o tym by zdobyć respekt u ziomów Masz na talerzu podane sto powodów Dla których mógłbym być naprawdę, kurwa, zły Zdrada, pieniądze, szybki seks, stres, alko Władza, uzależnienia, długi - wiesz, znasz to Przemoc, kluby, wokandy moich ludzi Kradzierze i fury, listy z nadzieją od nich z puchy Powybijane szyby, rozboje, bijatyki Przekręty, narkotyki kontra psy na ulicy Ja i Ty patrzymy sobie w twarz, świat jest zły Ja i Ty możemy coś z tym zrobić, albo nic Ci goście to pic na wodę jak fotomontaż Dziś napisaliby hymn, jutro okradną ziomka [Scratch: DJ Kebs] Popatrz, to siły rapu największy pokaz [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]