[Zwrotka 1] Czasem czuję się sam nawet w miejscu pełnym ludzi Głosy zmieniają się w jeden głos niemej grupy Mówię diabłu: "Mnie nie kupisz, nie dzisiaj" Idę się upić, wiem, jestem głupi zazwyczaj Nowa moda jest śmieszna, świat na pokaz Niby wszystko dał Pan, ale kto dał nam Boga? To twoja kwestia, nie rób z tego sensacji Ty też masz jak Dan Brown jakieś fikcyjne jazdy My samotni, chcący uciec od bólu Dobrze pisał Clavell, jestem królem szczurów Czuję się nikim, gdy patrzę w lustro Nie przerażony życiem, bardziej snów pustką Strach to jutro, czas jest kurwą Dziś boję się tego, w co miałem ufność Daję gusłom tańczyc na stołach Stawiając wierzę w ciebie obok nie ma Boga Ziemia jałowa daje życie, chce zabić Rodząc świadomość i zmysł równowagi Grają cykady, słońce mnie pali Odszedłem stąd sam, prosto w surrealizm [Refren] Dziś zostaw mnie, chcę być sam Biel sufitu, bliskość czterech ścian Wiesz, z nimi ja, zamknięty w sobie Siedzę tu między prawdą a bogiem [Zwrotka 2] Stawiam dziś obok wczoraj, zapijam wódką jutro Jutro to kolaż snów z codziennością smutną Nadal biegnę jak King tworzy Shawshank Muszę uciec stąd gdzie codziennie biorę oddech Ponoć zwą nas świeżą krwią rap gry Dają głos, ale każa wciąż tańczyć Jak zagrają, stawiają dylemat Być kimś, sobą, lub czymś, co się sprzeda Stoję z królem, szczurze widzę gniazdo Nazywają mnie Peter, dokładnie Peter Marlow Panie Clavell, miał pan rację, każdy Każdy w sobie głębiej, ma swoje własne Changi Uderza werbel, odkryłem szansę w pasji Bije serce, nie zaprzepaszczę szansy Wiesz, samotność już nas nie hańbi Chociaż gramy tu bez żadnej owacji Żyjąc w obozach, wśród mentalnych latryn Hodujemy potwora, który jest całkiem jak my To strach przed jutrem, jakże bliski Goni nas przeszłość, teraźniejszość niszczy [Refren] [Zwrotka 3] Mówię: "Zostaw mnie, chcę być sam" Ten obóz jest pełny takich, jak ja Czasem riposta to bunt, witaj w Changi Mentalny Singapur, my w środku martwi Dzień jak każdy, boli kolejny oddech Obok jest król, szczury są tu ciągle W końcu wspomnień, karmieni codziennością Marzymy by mieć jutro, sny, wolność Pochłonięci walką, panie Marlow Boimy się rozwiązań, zżyci z alienacją I nawet kiedy odejdę stąd, powiem To miejsce jest we mnie na zawsze, Boże! [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]