[Refren: Małpa] Nieważne, co masz dla mnie, nic nie ujdzie Ci bezkarnie Nigdy nie puszczam w niepamięć słów, które zadają ból Nawet jeśli niespecjalnie trącisz moje ramię Spiszę czarne scenariusze, by obsadzić kilka głównych ról [Zwrotka 1: Małpa] To nie spór o to, czego nam nie wolno Który to już z rzędu sezon bez najmniejszych zabaw formą Barwą, oh no, pardon, mleko się wylało Rzucą mi się na gardło, albo dadzą za wygraną Ustąp drogi karawanom, panom dziękujemy Hieny śmiało owijają sobie wokół palca przemysł Nie ma co kręcić afery, mam ważniejsze problemy Niż to, które logo zobaczy oko Twojej kamery My rozpoznajemy ich po inicjałach Prawda wyjdzie na jaw, na nich wciąż planują zamach A na nas whiskey i cannabis w kuluarach czeka Ten, kto nie kuma rapu, każe trzymać się z daleka To otwarty przetarg, być może popełniam błąd Ale jak przystało na faceta, nie wyciągam po nic rąk To jedyny słuszny wariant Chcą ode mnie jak najwięcej, guzik oferując w zamian [Refren: Małpa] [Zwrotka 2: Włodi] To nie rajski ogród, na chuj ten gad liczy? Laudacji powód znam - i tak spełznie na niczym Tekstylia, ich sposób na stemplowanie bydła Chcę być nad, choć wosku coraz mniej na skrzydłach Zwykła środa, kilka klipów, czuć niesmak Tłok zobowiązań, wieszak, nadruk i metka Lepka sugestia, przestań, i tak nie zgadnę Które z tych szmat raperzy noszą prywatnie Dla mnie to znak jest, patrzę w lustro surowo Wciąż primo gustom, miejski styl no logo To nie to, że nie chcę, że sram na product placement Ale w tych zawodach to ja mam trzymać lejce Już nie podoba mi się to, jak zwiększasz presję Zobacz, spłukany raper ma na towar jeszcze Wszystko pięknie dopięte na ostatni guzik Ale w to nie wejdę, bo ten kołnierz mnie dusi