[Zwrotka 1: W.E.N.A.] Nie dziwią mnie bezdomni koczujący na klatkach Mankamenty egzystencji w zgiełku miasta Płacz niemowląt żebrzących o drobne Tyle zła widzę wokół nas nie unosząc powiek Sztuka w ciąży prosząca o szluga Dam jej dwa, niech rozwój płodu pobudza Nie mam wyrzutów sumienia przez to Jej sprawa, jej decyzje, bezdzietność Nie mów mi, że postępuje źle, wiem to Nie czuję nic obserwując przestępczość Nie potrafię się zmusić do płaczu Wewnętrzny chłód w sercu, stres i brak strachu Czas goi rany wypacza wrażliwość Widok cierpienia tego świata na żywo To codzienność,można się do niej przyzwyczaić Ludzie cię zranią albo ty będziesz ich ranił [Refren: Paweł Ejzenberg] Jest tyle dobra obok zła Są mi obce śmiech i ból Nic nie czuję już od lat Codzienne piekło wokół nas W moim wnętrzu tylko chłód W ustach czuć popiołu smak [Zwrotka 2: Małolat] Widziałem kilka krwawych dni i zimnych nocy A żar się jeszcze tlił lecz we mnie uczucia stopił Możesz nie widzieć nic gdy spoglądasz mi w oczy Ten syf pozbawił mnie jakichkolwiek emocji I stawiam kroki, choć czasem burzy się grunt Moje stopy przeszły setki kilometrów trudnych dróg I choć większy ciężar to mniejszy puls I nie mam rezerwy, to serce zamieniam w lód Znów spoglądam na nią, nie dziwi mnie, że czasem jest zimna To przyszło samo, przecież kiedyś byliśmy naiwni Mosty się palą i to nie wróci już nigdy Wypacza na amen zostawia w nas mentalne blizny Martwy wzrok gdy patrzę codziennie Ludziom w oczy lecz to siedzi też we mnie Siedzi przeszłość i tego nie wyrzucę Jak Sokół zapomniałem uczuć, znów się ich uczę [Refren: Paweł Ejzenberg x2] [Outro: Paweł Ejzenberg x2] Są mi obce śmiech i ból Nic nie czuję już od lat [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]