Już czas by zaistniał wśród nas Jakiś nowy szczyt kolorowych barw Coś co pokaże, że to właśnie my jesteśmy najlepsi i pójdziemy na ten szczyt Ktoś rzucił hasło Abyśmy poszli do gościa, który powie nam na głos Czy mamy iść, Sto% wszystkim powie WAM że o tym problemie zdecydujesz sam Tam jest nasz wódz, który poprowadzi grupę zbuntowanych młodych osób ktoś taki jest, byś może go znasz Jeśli tak to poroś by pomógł Ci wstać Błagam! Błagam! Abyś stanął przede mną i pokazał nam Drogę do wejścia na szczyty A nie na wzgórze ludzkiej pychy Bo to szczyty szczyty każdy chce tam być być na fali i z każdym dobrze żyć świat jest bury, więc skaczę przez mury Wyć mi się chce gdy słyszę te bzdury Ref. Bo to szczyty, głupie szczyty Olej ich wszystkich, nawet swych bliskich Jeśli chcesz być tam, musisz być sam Nigdy stąd już nie uciekniesz Nie ma stąd wyjścia, na pewno mi nie zwiejesz Jeśli chcesz to możesz tutaj latać Abyś miał szmal, bo bez niego szybko spadasz Nie będę tolerować tutaj takiej szmaty zdechniesz na dole i pozostanie grób Tak, tak, tak I tak nic już z ciebie nie pozostanie i tak zepsułeś życie swoje całe a to wszystko przez te głupie szczyty ich ofiar nie policzysz. Nie policzysz NIE! nigdy nie zrozumiem Dlaczego ktoś bierze i życie swe rujnuje Próbuje, smakuje i widzi czarne chmury Wyć mi się chce gdy słyszę te bzdury! Ref. Bo to szczyty, głupie szczyty Chemia ogarnęła całe twoje ciało A ty wciąż zwiększasz dawkę bo wciąż jest ci mało Pojawia się problem, nie masz już kasy Skończyły się czasy gdy wyjeżdżałeś na wczasy Teraz pójdziesz kraść albo żebrać Kobietom pozostaje się jeszcze rozebrać Zobaczyłeś już kolor swojej drogi Przyjaciele ci mówili, lecz olałeś ich przestrogi Sprzedałeś swoje życie za chwilę odurzenia Cholera! czy ktoś słucha co mam do powiedzenia?!