W mej piwnicy był nasz squad To był jeden dziewięć dziewięć jeden rok Nasz skok w bok na kiosk ruchu Byłem przerażony uciekałem w popłochu ale trzeba było kraść trzeba było wiać aby coś grzać i nie mogłem w nocy spać A w moim ulubionym pubie gwar jak tornado prezes się wdarł przywalił mi z kopyta i się pyta " powiedz mi synku czy kasy ci styka słuchaj bo mam dla ciebie robotę, więc olej tę hołotę i poznaj Andrew - Andrew Gołote Od dzisiaj to jest twoja ochrona Razem z tobą będzie pracować Kozak To są twoi przyjaciele i nauczą cię wiele. Będziecie sprzedawać parę kilo dziennie", o nic nie pytałem, przybiłem garść bo ja też chciałem grzać Ref. Było nas dwóch nie trzech W każdym z nas pełna amfy krew Ale jeden przyświecał nam cel Fryzurka na żel i wszystko O.K. Robota całkiem przyjemna Rano śpisz a wieczorem impreza Sprzedawaliśmy amfetaminę, kokainę, kwasy, haszysz, crack, czasem h**nę Mama nie wiedziała ojciec bóg wie gdzie Szybko się uczyłem i poznałem co to s** Było wesoło laski w około ktoś dostał w nos to popłakał się ktoś coś się działo ale nam było mało nikt do mnie nie wyskoczył bo go Andrew wykończył Kozak trzymał kasę ja dawałem towar Ode mnie zaczynała się pierwsza rozmowa Każdy z nas miał swoje zadanie byliśmy zgrani gotowi na Prezesa wezwanie A w sobotnią noc to dawałem przez nos Jakaż to wielka moc Ref. Było nas dwóch nie trzech W każdym z nas pełna amfy krew Ale jeden przyświecał nam cel Fryzurka na żel i wszystko O.K. Dzisiaj mam osiemnaście lat zabrano mi mój świat skazali na kilkadziesiąt lat Patrzę przez kraty i jest mi wstyd Nauczyło mnie życie jak nikt Przechlapałem swój czas najlepszy czas Na cholerny gra** i głupi kwas Tak właśnie wygląda moja fotografia Nowego pokolenia Autobiografia