Spons - OBIAD U TEŚCIÓW lyrics

Published

0 89 0

Spons - OBIAD U TEŚCIÓW lyrics

BORZE ZDREWE JAK NAPIERDALA [Verse 1: Perry] Ubieram garnitur odpalam Seicento I zaraz jedziemy na obiad u teściów Makowiec pewnie już czeka na stole Jak w każdą niedzielę i w każde święto Agnes mówi: "Weź się poczęstuj Potem przepijesz przepyszną herbatą" Myślę: Ty szmato nienawidzę Twojej matki Znaczy nie lubię makowca za bardzo Siedzę i słucham co tam u ciotki wujka Staszka z Sochaczewa Gówno mnie to obchodzi lepiej wódki dajta i do widzenia Teściu się pyta kiedy wesele dzidziuś mieszkanie na raty Wypierdalam mu bułe na ryja i mówie: Ja tylko penis w jej wagin [Zdrowus: Pre-Hook] Jeśli uważasz, że Twój ślub był najszczęśliwszym dniem w Twoim życiu Jeszcze nigdy nie wypadły Ci dwa batoniki naraz z automatu [Verse 2: Zdrowus] Załamany już jem te ciasta Popijam kawe i słucham historii Cześć mamo poznaj Bartka co go tak kurwa tu wszystko obchodzi Znowu gadka o pracy teściowi, pierdolisz tak, że się wolisz nie słuchać Niby się bronisz, w sumie to jednak odstawiasz szajs żeby zaruchać Oni widzą już za rok dzidziusia a mówili kumple że dostanę szajby Jak wchodzę na dupe to nie wystarczy mi powiedzieć jej "Dziś się rozstańmy" Kocham te rodzinne zjazdy i cichy seks w pokoju na górze Ja pierdolę gdzie ja jestem gdzie mój browar i komputer?! [Verse 3: Spons] Nienawidzę Twoich starych i nigdy nie przyjdę w niedzielę na obiad Twoja matka tak na mnie patrzy jakby w myślach waliła mi konia Ojciec wie co robimy po nocach bo obracam jego kochaną córeczkę I zawsze tak patrzy na mnie przy obiedzie jakby pod stołem już ostrzył siekierę Jemy rosół, chwalę teściową na swoje sposoby I zawsze ta walka z tym teściem na oczy kto dziś dostanie tu większy schabowy Dasz radę Sponsik, siedź spokojnie jakoś wytrzymasz Niech sobie pierdolą, przecież teściowie to żadna rodzina

You need to sign in for commenting.
No comments yet.