[Zwrotka 1: Sokół] Siemasz skarbie, bardzo tańczysz ładnie Nie za bardzo łapię krok, więc Może zatańczysz dla mnie coś? Albo chodź, widzę bar Przejrzałem cię na wskroś Kasiu, Gosiu, czy jakoś tam Żaden cham, co złego to nie ja Mam delikatny plan, Waco już czeka w furze Jędker kołuje coś na górze Wróżę, że będzie dobrze Już nie muszę cię namawiać dłużej Koleżanki co się uśmiechają pięknie weź Was jest trzy, nas jest trzech, wtem Jędker też z góry schodzi z trzema Czy to pech? Jeszcze pecha w tej historii nie ma Razy sześć dobry wdech, śniada cera Nagie prawie, a i tak chętne dalej się rozbierać Pa tera, tera pa, zoba mnie i Jędkera i sześć sztuk Biorę dwie, on dwie, Waco też dwie zabiera, wtem O, nie.. chwilę, na przeciw mnie, patrzy się Jak mogłem zapomnieć że mam dziewczynę? Czeski film "Samotni", wieczór sobotni ten Esencja zwrotki to realistyczny sen Kolenda, kolenda, lubisz to się bawisz [Refren: Sokół] Męczą, lub dają odpocząć, są Twoje Czasem ukojenie, czasem paranoje Sny, nawet gdy są złe, to się budzisz Możesz w nich kochać lub mordować ludzi Krzywe odbicie w witrynie twego ducha Są twoje, tajne, niejawne jak życie Tu wszystko dzieje się naprawdę