Slums Attack - Duchowo Mocny lyrics

Published

0 131 0

Slums Attack - Duchowo Mocny lyrics

[Zwrotka 1] Psie jeb się ty co knujesz nam przeciwko Beznamiętna dziwko wypierdalaj ino szybko Do mnie się nie zbliżaj, chcesz kopać dół pode mną? Ja sam cię w nim zakopię dziwko, bądź tego pewną To jedno, się przysadzisz jest wpierdol Chłopaki w gotowości, me wariaty są ze mną To tempo zbyt szybkie, już niejeden się wykończył To po drugie, jak list gończy nie da ci szybkiego spocznij W przekazie prości, wolnym być, żyć po swojemu W świecie pozbawionym reguł zadbać o każdy szczegół By nie stracić czujności, ktoś tu towar chciał ochrzcić Myśli - mam znajomości, więc se przytnie, kalkuluje Dookoła same szuje, śmiecie, dziwki, chuje Zmień swego dilera, kiedy ten cię oszukuje Ten świat dawno zszedł na psy, wszystko to jest bez sensu Jak brać kokę z dziewczyną i nie uprawiać z nią seksu Co dzień narażony jestem na złośliwe plotki Przez te głupie idiotki - że toksyczny, że słodki Z życiem się przeprosić, pożegnać cały syf Odbić od tych, dla których nic nie znaczysz Nie zatęsknisz za nimi - spróbuj, a zobaczysz Nie zatęsknisz za nimi - spróbuj, a zobaczysz To różnica znacząca, niech wszystkie kurwy zamilkną Jeśli zadasz się z dziwką tę znajomość skończ szybko Jesteś bandziorem? szanuj wrogów w tym mieście Z psami nie wchodź w układy, przypał - ponieś konsekwencje Nawet gdy rodzinie twej łzy do oczu się cisną Przenigdy nie współpracuj z pierdoloną policją [Refren] Sławny, bardziej ważny, doceniony, ma zdolności Podziemne znajomości z przeszłości, teraźniejszości Doprowadzą w konsekwencji do sukcesu w przyszłości Po stokroć mądrzejszy, bogatszy, duchowo mocny [Zwrotka 2] Wczoraj młody gniewny, dziś stary wilk przebiegły Bogatszy o błędy, doświadczenia z życia wzięte Przetrwać kolejną z burz, zabrać jej z ręki nóż No cóż ona może począć w tej sytuacji? Czy odbierze mi życie w przypływie desperacji? Czy kolejny raz usłyszę - Rysiek nie miałeś racji? Słyszę, znów się zachwycałem jej wspaniałym ciałem Wszystkie te, których pragnąłem, lecz nigdy ich nie miałem I kolejny dramat, już jest Carlos Valderrama Sytuacja pojebana, przekminimy to do rana Poszła przypudrować nos w stylu Kate Moss Dla jej rodziny cios, gdy prawda wyszła na jaw To, że zamiast studiować się puszcza - co za jaja To, że utrzymuje ją przy forsie jeden pajac Ja nie muszę się wysilać, to bankowo się zdarzy Ona o tym nie marzy, bo to dla niej jak odruch To jak ognisty podmuch i znów zło bierze górę Wszystkie te szmaty, które kochają twoją furę Zadzwoniła, że nie przyjdzie, bo musiała być gdzie indziej Bo zapierdalała się nie z tobą na ósmym w windzie Sławny? bardziej ważny? sławny? sławny? [Refren] [Zwrotka 3] Będąc żywym dowodem na niezależność twórczą Mogę śmiało spojrzeć w lustro, chcesz, cytuj mnie wybiórczo Mówię co myślę - za słowa mnie nie złapiesz Odmawiany przez słuchacza nie do podważenia pacierz Przysłowiowe "nic" miałem za czasu Wajsberga Teraz chlam Carlsberga, wspominam dawne chwile Czasy niemiłe z których dużo wyniosłem Start z rapowym rzemiosłem, hart ducha, pokora Niejedna nocka chora, powód by mieć doła To o tym jak przetrwać - twarda życia szkoła Ilu jest takich? mówią, że liczy się forsa Dla mnie setny numer Soulsa, pod chatą nie stoi Porschak Jaki ten świat mały, to ten co mnie wyśmiewał Przyciąłem go z auta jak za Kuroniową czekał Los płata ludziom figle, nie czyń drugiemu co tobie Nie miłe, bo za chwile możesz sam zapłakać, tyle Kandydaci do tronu - jak ugryźć 10 milionów? Myślą o dorobku w ciągu jednego sezonu Wciąż mamy fanów, nasze ksywy zdobią mury Jak depesze się dorobię swojej własnej subkultury Trudno ci być sobą? na ludzi się otwórz Wiem, że może to być dla ciebie najdłuższa podróż Robię to co kocham, może to jest moja wina Skurwysyny nam złorzeczą, ja popijam Jim Beam'a Lutowany na kwadracie zaczynam se rozkminiać Kto w rapie był od zawsze, kto pod temat się podszywa Rap recydywa znów się odzywa Znów to zrobiłem, nie potrafisz mnie zatrzymać Agresji wyraz częsty, z życia niebezpieczne teksty Szaleniec na którego znacznie wpłynął wiek XX Powracam, bo wzywają ludzkie sprawy, obowiązki Nie oderwiesz się od książki, Pe autorem jest szorstkim Wciąż z podniesioną gardą, chcesz sprawdzić moje saldo? Wynik wciąż dodatni, skurwysyny mną gardzą [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.