[Zwrotka 1] Wszędzie gdzieś się znajdą te wariaty i twardziele Co nie boją się i biorą wszystkie bloki na piszczele Gdy wandale znów odpierdalają akcje na przypale To nie chodzi im bynajmniej wcale o detale Tak na ostro na hardcorze jak demolka to nie ważne Czy na dworze, może w barze lub w przedziale W alkoholowym szale zawsze może dojść do trzody Lecz kto inny będzie już podliczał wyrządzone szkody Najpierw poszło z buta no i potem już boruta na całego Wandal nieraz jeszcze coś rozwali Jeden z drugim zawsze będą rozrabiali Najważniejsze żeby ich za rękę nie złapali Nawet wtedy, kiedy chuje będą się czepiali, oskarżali To nie znajdą siły na wandali Nie powstrzyma nikt tej fali niszczącej jak tsunami Agresywnie, wściekle, bo na nic się nie zdadzą Groźby, kary porządkowych stróży prawa, interwencje A więc w tym momencie lacha w konsekwencje, lacha w konsekwencje [Zwrotka 2] Spójrz, kto to robi usłysz, usłysz, kto to opisuje Czynne oko patrzy, ręka prawdę zapisuje Dla jednych bandyci a dla innych szuje, chuje Wyjebane mam na to, mikrofonem dalej szczuję Polityka mnie truje, ja przy niej nie majstruję Mam swoje zajęcie, więc czasu nie marnuję Wiem, kto co robi i kto klimat czuje Kto się, czym zajmuje, kto po nocach wędruje? Wiem, o co chodzi, bo puls ulicy czuję Wiem co to szacunek, bowiem kogoś za coś szanuję Własnymi słowami, w tym tak operuję To wszystko nastawione niekoniecznie negatywnie Więc dobry czas to myślę pozytywnie Jak coś mnie wkurwia to myślę agresywnie Wiem to taki stan, który czasem mam, który dobrze znam Lecz jak będę potrzebował to nie zostanę sam Bo dzwonów swoich mam, bo dzwonów swoich mam, mam! [Refren 2x] Możesz mówić o mnie wandal, przed mikrofonem stoję ja i moja banda Możesz mówić o mnie wandal, wandal, wandal [Zwrotka 3: Peja] Wiedz, że się nie chwalę, Rych od zawsze był wandalem I to na wysoką skalę, rozpierdolki ma zaprawę W tym temacie mnie poznacie, to już wiecie, jest hekta Szybko załącza się rambo bardzo często, nie od święta Agresor Vendetta, pojeb, człowiek demolka Sympatyk terroryzmu, u mnie tak to wygląda Kolejny hotelowy kompakt, wystarczy wódkowy podkład Łapię wir, niszczyciel Conan, rozpierdalam od środka Niewinnie wyrwany kontakt, lekki w telewizor kopniak Z futryn wychodzą drzwi, Ruchu, Dario to spontan Zakłócenia w percepcji, znowu syf na recepcji My tak strasznie wygięci, coś rozjebać - to nas kręci Nie święci w restauracjach, patrz chłopaki potrafią Żarcie jest podłe, robię rozpiździel na patio Przestaje być słodki, krążą latające spodki Talerze, co nie wierzysz, mówię szczerze, destrukcja Postawa prawidłowa chodź niepożądana w skutkach Rzecz ludzka zrobić trzodę, wypierdolić wygodę Jak najwięcej zdemolować, podejście zawodowe Mam wychlane, no to walę, jestem, byłem, pozostałem Wandalem, co na wejściu z sekurą ma zadarte Nie przesrane, bo to oni muszą Rycha ciągle gonić Czwarte piętro - apartament, kurwa, nie ma co już rozbić Oni chcą się do drzwi dobyć, barykada, kwadrat, zdobycz Po moim trupie, pod stopami szkło pęka Obolała ręka, co kinkiety wyrywa Z przewodami ze ściany, zasłony, firany Lecz i karnisz najebany, chciałbym skoczyć na żyrandol Jak na liany Tarzan, apogeum, konstruktor Tyle z domu wyniosłem, w domu często było smutno Nazajutrz bilans strat, podlicz, zrób wyciąg z salda Czeka stop, przy nas chuj, mówi Ochódzki wariat Panowie się uciszą albo będzie komisariat Morda, leżeć mi tam gałgan, Jaro zajeb pana z kibla Telefonu awaria, ten aparat jest już miazgą A dlaczego? po prostu, był problem z wyjściem na miasto Była gruba impreza wspomina rozpalona głowa Pewnego razu latem przyczepa campingowa I od nowa jak Molesta ja również robię skandal Rychu Peja, Tim chaos możesz mówić o mnie wandal [Zwrotka 4] Dobra teraz gdy nikt się nie spodziewa Trzeba przeprowadzić nieoczekiwany desant Wszystko zapięte na ostatni guzik Wszystko gra, gra orkiestra Następnego dnia szok społeczeństwa Co to? kto to? skurwysyny Jedno po drugim przekleństwa Bezsilność wyrażona słowami, reakcja najczęstsza Nie masz o tym zielonego pojęcia Właśnie przeszedłeś przyśpieszony kurs Cios i unik nie do przyjęcia Znowu można wyczuć w powietrzu, że coś się szykuje Typ podąża szybkim krokiem Na drugiej stronie ulicy baba w oknie obcina Swoim niezawodnym wzrokiem Przegapiłaś seans, dziś spokojne życie wiodę jutro może [Refren 2x] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]