Slums Attack - Naprzód lyrics

Published

0 93 0

Slums Attack - Naprzód lyrics

[Zwrotka 1: Sobota] Typy mówią SOB, lalki panie Perfekt Wiem, kim jestem, czego chce, uwierz mi na gębę I pamiętam tamte dni, czasem jeszcze mi się śni Mógłbym być kimś innym dziś, jak gdybym nie zaczął iść Jak gdybym nie przestał stać, nikt nie zaczął brawa bić Można tak bez ruchu wiecznie trwać, milion takich historii Ile razy trzeba na dno spaść by dotknąć Glorii Lekko oprzytomnij, sam siebie zapytaj Masz upadek za upadkiem, w moim świecie witaj Haha… Druga płyta zaraz za mną Czas na drugi mixtape, dawno opuściłem bagno Co prawda już nie tonę, płynę na powierzchni Ale wiem, w która stronę ziomek, uwierz mi Porażka czas przeszły, na powierzchni pływam To jest SOB, miejski survival [Bridge: Sobota] Czy moja przeszłość, ma na mnie wpływ Na ciebie wpływ, na otoczenie wpływ Czy ma obecność, coś zmienia dziś Czy ktoś docenia i ma bez wątpienia myśl To już śmieszność i czy odpuściłbyś Na moim miejscu, gdy same bezsensu sny Musze przydepnąć, znowu pokazać kły Chociaż na tamte dni wcale nie jestem zły [Zwrotka 2: Sobota] 3,4 i nie wyliczam 34 rocznica mojego życia Wciąż kocham się w bitach, daje rap na płytach Tak od trzech, czterech lat, jakby ktoś pytał Ciągle oddycham brat, jeszcze nie zdycham a jak Coś mnie popycha, spycha, oprycha ma w to swój wkład Nie siadam od tak, sztywna w posadach od lat Zaprawdę powiadam wam, przetrwała nie jeden gram Czasu szmat, beznadziejnych spraw nawał Prawdziwy skarb, zaprawdę wam powiadam Z losem się nie układam, chociaż nie raz mnie składa Essa i do przodu, uwierz to pomaga W kryzysowych sprawach i syzyfowa siła w tym Moment chwila to rozwija gdy powtarzasz jakiś sznyt Robisz rap, uprawiasz żyjesz w snach się zrywasz i Uważaj co szkolisz by z tego się nie zrobił wstyd [Refren: Panna Quan] Prawda jest, że kiedy wątpią ludzie SOB, Paluch, na przód idą na luzie Czego chcesz, ty przecież też tak umiesz W garść się bierz i uwierz, czego jeszcze nie rozumiesz ziom [Zwrotka 3: Paluch] Moja przeszłość, ma wpływ na moja teraźniejszość Dzisiejsze błędy wyjdą jutro, taka kolejność Po upadku wstać i odzyskać w ruchach pewność Spokojnie patrzeć wprzód, uśmiechniętą gębą Mam, dla kogo żyć i nie rezygnuje z walki O uśmiech dziecka i łzy szczęścia matki Gówniarskie zajawki, dawno zamknięty etap Odnajduje naukę w cichych przeszłości szeptach Jednak zajawka przeżyła i w nią pakuje energie Wczoraj, dziś na zawsze, pisze wersy pod pętle Po każdym koncercie wiem, że to dobry kierunek Wspierajmy się wzajemnie i jedźmy z tematem wspólnie Zbyt wielu ludzi wierzy we mnie, żebym mógł odpuścić Zbyt wielu na mnie liczy, żebym mógł to rzucić Dziękuje wam za to, przez to czuję się potrzebny Bez lęku, razem do przodu, przez życie przejdziemy [Refren: Panna Quan] [Zwrotka 4: Peja] Odbić się od dna jest pięknie, lecz od powierzchni Uwierz mi ziomuś, lecisz, smak życia w gębie najlepszy Tak dziś silniejszy, nie obracam się za siebie Choć powracająca przeszłość czasem prześladuje nie wiesz? Za to przyszłość mam świetlaną i nie ważne fame i siano Odzyskałem człowieczeństwo, którego tak brakowało Mogę nadal nadać sznyc, łyk historii z przeszłościu Ku przestrodze dla dzieciaków, dziś w życiu tylko radości Tu wielu smutnych gości, którzy bezustannie toną Nie porzucam towarzyszy, lecz nie walce już tą bronią A głupcy mają za złe, że osiągam nowy poziom, (bo?) Nie mogą tego przeżyć, że tak radze se z chorobą I nie boli mnie to powiem, nie zawodny gang jest przy mnie Z tymi samymi od lat, bo się nie wyrzekli dziwne Chociaż najbardziej mieli wesprzeć i mocna zdeklarowani Nie zrobili nic, odpadli, w tyle zostali [Outro: DJ Decks] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.