[Verse 1] Witamy w piekle synu, to siódmy jego krąg Jestem stąd, robię to gówno jak Buddha Monk Jak Ritual Superjoint, z nieba spada deszcz bomb Mam broń tak zabójczą jak średniowieczny trąd Utnę każdą z Twoich rąk, daję Ci moje słowo Tak więc od dzisiaj będziesz musiał walić konia głową To zakazany owoc, myśli mamy krzywe Wytaguję Ci na pysku cyrklem swoją ksywę Nie jestem typem, który mówi do świni "kotku" Kopnę Cię tak mocno w pizdę, że but zostanie w środku Chodź tu, poznasz grę zwaną lodem Gdzie naliczamy punkty klaszcząc jajami o brodę To rap z piekła rodem, w sercu płonie ogień Po kraju zaczną krążyć krążki z naszym logiem Robię swoje, w chuju mam jak Ty to widzisz Piszę teksty używając planszy ouiji [Hook] Od zmierzchu do świtu robimy dym Demonologia dla pojebów i pięknych świń To nienormalny styl, zamykamy licznik W górę rogi, chcę zobaczyć cycki To dla nielicznych robimy dym Demonologia dla pojebów i pięknych świń To ci, którzy jadą jak zawsze po bandzie A Ty znienawidź nas jeszcze bardziej [Verse 2] Jak Bizzy Bone mam dar, wróżę Ci trumnę z kart Nie wierzę w fart, scena to mój katafalk A Ty trenuj kark, oto poznańska baszta Piracka bandera, piszczele i czaszka Sprawdź nas, mamy to co inni by chcieli mieć Mamy styl, sk**sy i określoną płeć Jeśli jakiś cieć ma problem o to, że zarabiam Możesz klękać do chuja i ssać koński nabiał Oto hrabia, Wład Palownik, Transylwania Wyłącz jak nie ogarniasz, psychiczna awaria Odpierdala palma, negatywna karma Wariat, schizofrenia paranoidalna Skaczemy do gardła, sadysta to mój tytuł Hellraiser władca piekieł, styl Cenobitów Od zmierzchu do świtu na ludzkiej krwi poszczę Pentagramy i łeb obity w gwoździe [Hook] Od zmierzchu do świtu robimy dym Demonologia dla pojebów i pięknych świń To nienormalny styl, zamykamy licznik W górę rogi, chcę zobaczyć cycki To dla nielicznych robimy dym Demonologia dla pojebów i pięknych świń To ci, którzy jadą jak zawsze po bandzie A Ty znienawidź nas jeszcze bardziej [Verse 3] Pazuzu to mój człowiek, zawsze o mnie pamięta Tylko on śle mi eski w urodziny i święta Cmentarz,bękart diabła, czarna wstęga Jak smakosz czuję strach żerując na ludzkich lękach Klękaj, niszczę mózg jak samogon Już mówiłem, że krytycy na chuj mi skoczyć mogą Zatańczę pogo na waszych grobach dziwki Jestem sobą, nigdy nie chciałem być jak Fifty Zrobię Ci face-lifting golarką do bydła Nasze cztery elementy to cztery dziury po widłach Brzytwa, kusarigama, mój chory flow Wbija się w Twoją czaszkę jak indiański tomahawk Do przodu jak czołg, głośniej od armat Mój majk to niezarejestrowana broń palna To wariat za kółkiem, rozpędzony tir (Murder, murder, murder, k**, k**, k**) [Hook] Od zmierzchu do świtu robimy dym Demonologia dla pojebów i pięknych świń To nienormalny styl, zamykamy licznik W górę rogi, chcę zobaczyć cycki To dla nielicznych robimy dym Demonologia dla pojebów i pięknych świń To ci, którzy jadą jak zawsze po bandzie A Ty znienawidź nas jeszcze bardziej