[Verse 1: Jinx] Nie nazwę cię skurwysynem, z jakiej zrodziłeś się matki Zostanie twoim wstydem gryźć rękę, która cię karmi Mam za sobą pół armii, druga część kroczy przodem Założyłem brudne Nike'i żeby rozdeptać ci głowę Wiem, mam coś w sobie, wbijam w ryj pod trzeci migdał Robię to tylko tobie, żebyś kurwo miał przypał I jakbyś się nie wydarł, nie będzie słychać jęków Mówię to z lekkim bólem, uwierz, brak mi sentymentu Nie wyzbyłem się błędów, marnych szczątków melodii Wdzięcznych odprysków rytmów, preludium grakofonii I nie zabraknie euforii, gdy mozolnie zniosę sztandar I chuj, że jestem powolny, warto czekać bym coś nagrał Powtarzają od dawna mi, że nie dojdę nigdzie Niosę się stylowo, jakoś nie chcę chodzić szybciej Nie wiem jak to wyjdzie, a dziwie nie czuję lęku Dogrywając się do płyty, gdzie demon jest w każdym werblu [Hook] Nikt tak jak my nie łączy słów z bitem To styl, który napędzi ci strachu To brutalna prawda, cały czas Mam styl, ma go nie każdy Nikt tak jak my nie łączy słów z bitem To styl, który napędzi ci strachu To brutalna prawda Środkowy palec dla wszystkich wacków [Verse 2: Te-Tris] To nie wyprawa po miłość Choć ponoć mam dobre korzenie Bond, 2Pac z Nicholsonem Licence to k**'em all, Lśnienie Cokolwiek drzemie we mnie, budzi się jak kraken Ze strachem odpal dwa pety, przyjeb łbem o parapet Wystaw kanapę przed blok, będę jak lider Myslovitz Instruktażowy blog dla orłów jak jebaną mysz łowić Ty z drogi, pif-paf, jestem Colt, jaram się Kanye [West] Dzwoń do KEN, mój gimbus właśnie pełza po zimnej posadzce Mlasnę, zdarza mi się przy obfitych posiłkach Jeśli jesteś tym co jesz, to chyba czeka mnie bulimia Czeka mnie tu linia, betonu nigdy dosyć Czeka mnie tu linia, hashtag rap i talia osy I zjadam koty, Bisz był alfem ja przygarnę omegę Omega-B, sorry ziom pora zejść na ziemię Ostatnie dwa wersy są tu dopiero serio, wiesz Jak masz ciągle problem do mnie, no to pierdol się [Hook] [Verse 3: Słoń] Wypluwam rap w mic Shure'a, promieniujący jak uran Ja się kulam jak okular, a ty jak kulas o kulach [łapiesz?] Zawyżam pułap, nie lubi mnie nie jedna rura Nie jeden burak ma gula, że hulam jak ułan Każdy mój wers, to kula, tryska ci z łba purpura Gadka ponura jak Gułag, znów się nie mieszczę w regułach Ssij chuja, pasuje to do ciebie jak ulał A twoja szmula pod sceną drze mordę jak na torturach Mam siłę tura i spryt jak puma, jak kuguar Ty nic nie kumasz, musisz być ślepy jak Jurand Zanim wejdziesz do kabiny, żeby nawijać o bzdurach Najpierw naucz się odróżniać Shakirę od Shakura Oplatam majk jak Eskulap, Hrabia Dracula Jebać umiar, bluzgamy tak, żebyś umarł Nie zamulam, brutalny fachura jak Sepultura A w twoim kierunku idzie pula, więc się bujaj [Hook]