[Zwrotka 1: Słoń] Zielone łzy Czarnobyla płyną ulicami miasta Na spalonym placu zabaw dzieci w gazowych maskach Nowy czas nastał, nowa era Świat przybiera formę, niczym 1984 Orwell Jesteś tylko uniformem, nie myśl za dużo i pracuj Wszczepiony chip pod skórę kryje Twój społeczny status Chorobotwórczy zaduch w labiryncie rur i kabli Na wykarczowanych lasach dymią kominy fabryk Wielkomiejskie łagry, kilometry kolczastych płotów Wielki brat patrzy na nas milionami szklanych oczu Pokolenie robotów, generacja żywego truchła Niemy krzyk dzieci wyhodowanych w probówkach Rzeczywistość okrutna zdeformowane gatunki Teratologia podziemne laboratoryjne bunkry Ludzie to bezmózgie kukły, rządowa żywa tarcza Ślepo posłuszna armia, kody kreskowe na karkach Matka ziemia jest martwa w imię nowego proroka Modyfikowany genetycznie pokarm Holokaust, to droga, którą kroczy dumnie stojący na czele Deja Vu armagedonu, klon doktora Mengele [Refren] x2 Nie ma jutra, jest tylko dym i zgliszcza, apokalipsa Z dnia na dzień jest nam coraz bardziej bliska Nie obwiniaj Antychrysta, tutaj zawinił człowiek Nigdy nie zobaczysz prawdy spod zaszytych powiek [Zwrotka 2: Paluch] Nie mam pytań dziś, świat to gniazdo pojebańców Ludzka wyobraźnia do hajsu przykuta na łańcuch Niewykonalne będzie zatrzymanie tego szajsu To jak byś chciał na wodzie znaleźć odciski palców Wyraźny znak czasu, ponad wszystko rozwój Woda, ziemia, powietrze postępuje ziemi podbój We wszystko masz ingerencje, natury wymuszony roztrój Masz garba, to się prostuj, bycia idealnym skosztuj Nie muszę być wizjonerem, by zobaczyć tego finał Świat to czarna pustynia, walutą jest woda pitna Dyktatorzy na marsie siedzą w państwowych siedzibach Podwładni plują na ziemi, pożywieniem jest padlina Upadły religie, wyczerpały się złoża ropy Roztopione lodowce, nie została kropla wody Obdarci z uczuć, nie pamiętamy czym jest godność Tutaj nie ma ucieczki, tylko śmierć daje Ci wolność [Refren] x2 [Zwrotka 3: Antek Pcpark] Miałem sen, w którym mogłem wyzwolić każde getto Lecz nie przez ich Facebook, klikając "Lubię to!" Mogłem wziąć w nim odwet za kolejny holokaust Który w strefie gazy rozgrywa się na naszych oczach Gdzie celem bombardowań, operacji płynny ołów Były głównie dzieci wśród ofiar białego fosforu Jako gość nieokreślony pukam do każdego domu Tak jakby inny byt przemawiał z tego mikrofonu Moja wiara i mój Kościół odeszły wraz z Wojtyłą Moja wiara i mój kościół odeszły wraz z Wojtyłą Lecz księga praw Crowley'a nie będzie moją Biblią To wszystko jest jak pierdolona gra w Monopoly Choć prawdziwą siłą są ludzie jak rapował Prodigy Którzy za nic nie chcą być mistrzami planszy Bo rozkminili cel tej gry, efekt Koyaanisqatsi Cały ten hajs i mieszkania w zamkniętych osiedlach Nigdy nie będą Twoje, bo wszystko wraca do pudełka [Refren] x2 [Tekst - Rap Genius Polska]