Słoń (PL) - Martwy lyrics

Published

0 226 0

Słoń (PL) - Martwy lyrics

[Zwrotka 1] Wbiegam na boisko, na plecach mam numer bestii Nienawidzę rapu, chciałbym żeby wszyscy zdechli Ceremonie śmierci, rytualny ubój Stoję w cieniu piramidy usypanej z trupów Voodoo, z ostrza kapie kurza jucha Wyłamuję skrzydła twego anioła stróża Chuja wbijam w pop, dam ci horrorcore Dzisiaj zaśniesz na wieki pod kołdrą z wron To doktor Zło, zbok z parku sztywnych Czuć ode mnie smród zarośniętych grzybem piwnic Lubię piksy, psychotropy wielkości frisbee Popijane krwią z cipy babilońskiej dziwki Moje dziwne myśli mogą umysł zatruć Koloruję świat jak halucynogenny kaktus Bóg wszystkich kłamców, łgarzy i oszustów Macki owijają się wokół mózgów [Refren] Jestem martwy, Charon gra swoje szanty Martwy, słowa wiją się jak larwy Martyr, puszczam chory rap, kundlu Charakterystyczny styl i brak pulsu Martwy, wszystkie drzwi na klucz zamknij Martwy, to jest muzyka upadłych Wampir, nadal kręci mnie strach ... crazy as f** [Zwrotka 2] Rucham życie, ty zrzucasz się na kurwę w sześciu Spędzam zimne noce w czarnej trumnie z cedru Miłość jest mi obca, noszę tundrę w sercu A słów potok mało mi nie urwie zębów Jestem królem, śmieciu, mów mi Wojtek Midas W mojej bajce wszystko, czego dotknę zdycha Wielokrotnie śniła mi się Laura Palmer Brała kąpiel w krwi z podciętego gardła w wannie Lepiej nie podchodź za blisko To lampki na choince każą mi być sadystą Zawisną wszystkie psy strute zawiścią A ja w lesie ich szubienic zatańczę Calypso Samiczko, dam ci podpis w nekrologu Zapisuję przyszłość pijąc krew proroków Więc nie prowokuj mnie i milcz łaku ćwiczę na pięciolinii sztukę kinbaku [Refren] Jestem martwy, Charon gra swoje szanty Martwy, słowa wiją się jak larwy Martyr, puszczam chory rap, kundlu Charakterystyczny styl i brak pulsu Martwy, wszystkie drzwi na klucz zamknij Martwy, to jest muzyka upadłych Wampir, nadal kręci mnie strach ... crazy as f** [Zwrotka 3] W moich wizjach wilk patroszy Calineczkę Wszystko przez obrazy Aleksandry Waliszewskiej Wokół szary bezkres, jest ponuro i smutno Sąsiad z dołu popierdolił aspirynę z trutką Dudnią w lesie bębny, tańczą nagie wiedźmy Siedzę między nimi, trzymam znak przedwiecznych Wróżę z wiwisekcji, ściągam skórę z wersów Opętane stare baby widzą 'buzię w tęczu' Idzie! Serwus, rzucam kundlu mięsem Niczym Airbus, który wpada w turbulencje Dzisiaj znów tu jestem, robię z mózgu sieczkę Kraken! , obudziłem w studiu bestię Znam multum przekleństw, to mój żargon, łapiesz? I jak Anton LaVey ja mam tą złą sławę Możesz zamknąć japę i w odosobnieniu skonać Oto siedemdziesiąty trzeci demon Salomona [Refren] Jestem martwy, Charon gra swoje szanty Martwy, słowa wiją się jak larwy Martyr, puszczam chory rap, kundlu Charakterystyczny styl i brak pulsu Martwy, wszystkie drzwi na klucz zamknij Martwy, to jest muzyka upadłych Wampir, nadal kręci mnie strach ... crazy as f** [Outro] (Backmasking) I wtedy tabletki przestają działać i przychodzą ludzie z moich snów i tańczymy razem wokół sterty kości, mają czarne dłonie i czarne języki i śpiewamy tak do białego rana [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.