Kiedyś opowiem Ci Od zmierzchu aż po świt Jak wędrowałem przez Mokradła, mokradła Czerwonooki stwór Rzucił na mnie posępny cień Drogę przysłonił i Do światła, światła Uspokoi mnie Polarnego słońca brzask Gdy padnę zmęczony na śnieg I pędem w ponury las Korytami martwych rzek Biegnę daleko gdzieś Od pragnień, pragnień Przeszywa mnie na wskroś Jastrzębia milczący wzrok Więc uciekam w chwile gdy Upadnę, upadnę Uspokoi mnie Polarnego słońca brzask Gdy padnę zmęczony na śnieg Kiedyś opowiem Ci Od zmierzchu po blady świt Że świat jest stworzony dla Odważnych, odważnych Drogę pokazał mi Równowagi odwieczny stróż Gdy oddaliłem się Od prawdy, prawdy Uspokoi mnie Polarnego słońca brzask Gdy padnę zmęczony na śnieg