Ski Skład - Kto ma wiedzieć to wie... lyrics

Published

0 181 0

Ski Skład - Kto ma wiedzieć to wie... lyrics

[Verse 1: Peja] Z kwiatka na kwiatek przeskoczyła opcja szybka W pewną sylwestrową noc, taka była z niej dziwka Ten drugi miał samochód stała prace gość zadbany A ten porzucony jeleń nie miał nic był przegrany Na nic mu się zdały prośby o następną szansę Znajomość z jego kumplem była dla niej awansem Do byłego z dystansem do obecnego z romansem Zapinana po cichaczu w samochodzie za miastem Jaka była? Porządna, według siebie rozsądna Po koledżu bardzo zdolna i niesłychanie skromna Z wyjebaną jedynką, która imitował wosk Kiedyś zrobiłem z nią koks i patrzyłem jak się wozi Nie chciałem se zaszkodzić, więc trzymałem tez jej stronę Do momentu, gdy spostrzegłem jej apetyt na mamonę Ona miała to po matce, po każdej nowej schadce Przezywała każdy bankiet, to ze była na randce Zarzekała się, że kocha i że dba o reputację Tylko facet jej się znudził tak jakby znalazł się w pułapce Na łeb spadły jego akcje, bo pojawił się ten nowy Miał stragan, warzywniaka, dużo pił, był odlotowy I samochód Miał nowy, w Mesiu teraz się rucha Bo i tak ten, z którym była rozbił swego malucha Cos podpatrzył podsłuchał, i pogodził się z faktem I nawet z tym koleżka, co puściła go kantem W pewną noc sylwestrową zaczyna robić się niezdrowo Już się obaj pożegnali ze swoja drugą połową A ona? Już tu nie mieszka, parę razy przyjechała Z tym typkiem od malucha się na nowo spotykała No i jak się zachowała? Standardowo dupy dała Z szuszfolem co na szrotach z zagranicy robił sałat On to dorobkiewicz tylko z tobą mi jak w niebie Gdybyś miał tyle, co on nie odeszłaby od ciebie I na ślubnym kobiercu przysięgała zapylona Nie wiedziała, przez kogo jedno zdążyła wyskrobać Za pieniądze pożyczone od domniemanego sprawcy Nie mogła se pozwolić na nieprzemyślaną akcje Całe życie wakacje, znów idzie na kurwa mać Wszystko dałby jej Gawliński a ja tylko chujem w twarz [Hook] 4X O sobie nic nie powiem kto ma wiedzieć to wie Po dziś dzień żałuję że zobaczyłem cię [Verse 2: Peja] On wybrał, chciał tej zmiany, swoją panną przyjaranay Restauracje szampany, chociaż źle sytuowany To snuł szerokie plany zawsze razem będziemy I razem zamieszkamy przecież jest nam tak dobrze, było Do momentu, kiedy ona nie zaszła w ciąże A chciała jeszcze w życiu se poszaleć małolata Zawsze radą służył tata, to jego kochana córka Dobry dom hajs komórka, i jak najlepsze studia Jej ekipa raczej nudna, ćpanie fety i techniawki Za to jej nowy chłopak chodził z nią na randki Te śniadania do łóżka, które co dzień jej serwował Wszystkim imponował chłopak z nizin społecznych Dzielnic niebezpiecznych takich elit wróg odwieczny Który postanowił, że od dzisiaj zwiąże się z księżniczką Niezbyt śliczną nieważne, miłość to uczucie ślepe Wtedy tylko ja wiedziałem że przy niej zaliczy glebę Wystawiony na próby widać że mu zależało Zdobył wykształcenie którego większość nie miało Posada u Teścia dach nad głową i koryto Zalegalizuj związek z naszą córą i to wszycho żeby wstydu nie było, taka młoda i bez ślubu A mały dzieciak w brzuchu co powiemy na salonach? Gdy ktoś spyta zawoła trzeba przeciez twarz zachować (kto ma wiedzieć to wie kto ma wiedzieć to wie) Czar prysnął jeszcze szybciej niż się tego spodziewałem Rozpieszczona młoda mama nie potrafi się odnaleźć Przy dziecku jak za karę na fochu i z żalem że jej zyciowy wybranek nie spełnił jej zachcianek Voulez vous na to miał szlaban w chacie podnosił się raban Za nią stanęła rodzinka więc odchodził potem wracał Presja argumenty wszystko dla dobra małego Kiedyś nie wytrzymał tego odbił i to najdłużej Ja myślałem że się wkurzę gdy w rękawy nam płakała że nie chciała kochała jak to zmienić nie wiedziała Nie poprawny w jej mniemaniu na jej utrzymaniu Przy każdym spotkaniu wszczynał awantury Ten jego brak kultury gdy z przyjacielem w żartach Powiedziała że ma farta że wszystkiego jest warta Pod przykrywką aerobik na kawkę z frajerem chodzi W czasie gdy on zapierdalał kolejną część nadgodzin To kolejny konfilkt rodzin chłopak daje se z nią spokój Zmarnowanych lat pięć wolny ptak po tym wyroku Wraca syn marnotrawny stare śmieci rodzina Odnawianie znajomości które zniszczyła dziewczyna To co lubi zaczyna odżył, piszę, życie chłonie Sąd przyjebał alimenty będzie płacił na tym koniec [Hook] 4X O sobie nic nie powiem kto ma wiedzieć to wie Po dziś dzień żałuję że zobaczyłem cię

You need to sign in for commenting.
No comments yet.