Skaju - Kopodup lyrics

Published

0 93 0

Skaju - Kopodup lyrics

[Intro] Gdy zapada zmrok, zakładam swoje bojowe kalesony i wyruszam w miasto [Zwrotka 1] Nigdy nie lubiłem dobrze zjeść, patrz na rezultat Kto nie je - nie rośnie, ła! łatwa regułka I co, że urosłem na jeden osiem sześć Mam apetyt na.. o, w sumie jeden mogę zjeść Więc, wbijam w tę grę z werwą (i co?) w mig biorę przydział Mój biceps jest legendą, nikt nigdy go nie widział Zbyt wiele mielę gębą, ciągle pytam gdzie jest sedno Wszystko jedno, chce jej sięgnąć, przy tym inne cele bledną Może dlatego zawsze byłem takie chuchro Na jeden strzał dla każdego kto by chciał mnie zdmuchnąć Mimo to, jarałem się jak stare próchno Byle iskrą myślą swym nie pozwalałem uschnąć I mimo to, to i tak pojadę tłusto Jeśli mam zginąć to na milion procent z gadką słuszną Oddany sk**om ziom, z chwilą tą, siłą ustną Buduję silos, sram na bilon, robię miło gustom [Refren] x2 Jestem samozwańcem, mów mi Kicka** - Kopodup Mam zajawkę i technikę co zmiotą z nóg Słabo tańczę lecz tańce mam głęboko znów Spoko luz, sam się szkolę w walce bez kłopotów [Zwrotka 2] Pół dzieciństwa wiązałem głupią chustkę na czole Byłem taki groźny ninja, że o chuj, ja pierdolę A na lekcjach robiłem z siebie durnia na polew By się wkurwiać słysząc "kiedy będzie twój tata w szkole?" W pelerynie z koca na niewielką kanapę Skakałem i rozjebałem łeb o parapet Od kozaka kozaczyłem, że nieprędko mnie złapie W rezultacie dostałem nie lekko po japie Powracam, tego się nie pozbędę nawyku Co lata (zium zium) miecze świetlne z patyków Jestem supermanem wiem, że zasłużę szczerze na tytuł Sięgnę szczytów, niszczę plany nikczemnie schedę łachmytów Nikt mi nie powie, że się wlokę od startu Mam nie po kolei w głowie, wciąż ochotę do żartu Rozgonię tę hordę, zakopię ją w parku Choć bym wziął na mordę przekopę od karków [Refren] x2 Jestem samozwańcem, mów mi Kicka** - Kopodup Mam zajawkę i technikę co zmiotą z nóg Słabo tańczę lecz tańce mam głęboko znów Spoko luz, sam się szkolę w walce bez kłopotów [Zwrotka 3] Jestem typem co na konwenanse dawno dupę wypiął Jestem bohater warzywo, patrzcie, mów mi Super Szczypior Jak masz zamiast łba kapustę, cie porwie wkrótce licho Twe morale zmieniam w proch, dmuchnę - patrz jak mi się sypią W zamian za chudego bica mam za grube flow Patrząc na nich typy z plecakami są, ready to go, spakowani Animusz mogę im wziąć tak że w końcu zostaną sami Co drugi głąb mentalne dno, bo coś posrało w bani Typy tak ciemne jak nie przymierzając hindus Też bym wyglądał jak leszcz, gdybym z którymś stanął w ringu Ale gdy wpadają z gadką są jak kurwa pingu pingu Wygrywam życie jak Di Caprio w Śmigus - Dyngus Czas złapać dystans, nie ważna aparycja Nawet jak szkaradna japa, mała łapa, słaba dykcja Pierwszego nie ruszę, trzecie muszę drugie poszło Jestem Kopodupem, wkrótce wystrzelę cie w kosmos! [Refren] Wzbudzał powszechne zainteresowanie jednak nie zawsze było trafne Tekst: Rap Genius Polska

You need to sign in for commenting.
No comments yet.