[Refren: Siloe] Ta noc zabierze cię w mój świat Tu na ciebie czekam, nie chcę zwlekać, to ten czas Nie wezmę więcej niż mi dasz W moich oczach ogień płonie, chcę go tobie dać [Zwrotka 1: PiH] Flesz lampy błyskowej rozdziera nocy czerń Tu gdzie zaczyna się jawa, a nie skończył sen Ciemność w pokoju, zgaszone światło Wiem czego pragnie ona, wiem to i mam to Tak jak to lubisz, gdy jesteś przy mnie Ten dotyk, powoli, slow-motion, intymnie W negliż ubrana, twojego ciała gra Ta noc, tylko ty i ja i pieprzyć cały świat Jej sarnie oczy, melancholia nocy Zatruci tym samym, spragnieni miłości Nie ważne co myślisz i czy mi wierzysz Jestem dla ciebie, dla siebie bym już nie żył Lubię patrzeć, kiedy naga Bierzesz w łazience prysznic, gorąca para Jak mgła na szosie lekko cię zasłania Poezja ciała wysublimowana [Refren: Siloe] [Zwrotka 2: PiH] Twoje usta wysyłają zaproszenie Piję z nich powoli, gasząc pragnienie Potrzebuję cię jak nigdy, wierz mi To ta jedyna chwila, kiedy mogę uciec śmierci Znów tankuję czystą, nie stoję w korkach Na ostatniej prostej do czarnego worka Tylko tu i teraz i ty to wiesz Jeżeli życie kiedykolwiek miało jakikolwiek sens Łapię ten czas To nie może się skończyć, to musi wiecznie trwać Chociaż nic nie mówisz, ja wszystko słyszę Inni mówią, tylko po to by zabić ciszę Przed nami niejedna doba Nie będę z tym walczył, po prostu się poddam Jeden oddech, jedno ciało, jak złożeni w grobie Intymny dialog, konfesjonał, spowiedź [Refren: Siloe] [Zwrotka 3: PiH] Pamiętaj, że mamy na zawsze siebie Życie ciągle wystawia nas na próbę Pewny dziś mogę być tylko już ciebie Proszę obejmij mnie, pocałuj czule W powietrzu czuję autodestrukcję To słowa prawdy przeszyte bólem To pomieszczenie jest ciasne i duszne Proszę obejmij mnie, pocałuj czule Odkryć to, co nie odkryte, szept oddechów Twoje ciepło, zapach, syk węża z edenu Tego czasu zawsze jest za mało Nie ważne ile uderzeń serc nam pozostało Jak anonimowi kochankowie, nie znani sobie Jakby to był nasz pierwszy raz Noc nad ranem oddaje ciałom kształt Zaopiekuj się mną, nawet kiedy powodów brak