[Verse 1: Deobson] Znowu patrzę zasypiasz koło mnie Mną tutaj nocą targają emocje Widzę śnieg, znowu pada za oknem Obok mnie leży tabletka, nie połknę Kolejny tekst chociaż miałem z tym skończyć W sumie to było niechcący Sen znowu mija, nie ma go ze mną Alkohol by pomógł na pewno Za dużo widziałem, to nie chce odejść Zaciskam ręce, napierdalam w podłogę I mimochodem wychodzę z sypialni Twarz w lustrze mówi "weź się ogarnij!" Siadam i patrzę i widzę krew I nie wiem może to jednak sen Brakuje powietrza, wychodzę cicho Od zawsze byłem blisko z ulicą Ludzie nie widzą, nie patrzą, idę Próbuję oddychać, wdech, wydech Nienawidzę się za moją wrażliwość Tyle razy już ją chciałem ominąć Na chwile chciałbym zaginąć Lepiej zasypia się skurwysynom Wracam do domu i znowu piszę Nagrywam, sąsiedzi myślą, że krzyczę Za oknem śnieg zaczyna się topić Chciałem z mojej głowy wypędzić kłopoty Wódka, narkotyk, miłość i rap Wybieram miłość, nie chcę pić i ćpać Cały czas wszystko zmierza ku temu Jesteśmy tu razem, szukamy serum Dochodzi czwarta nad ranem, zasypiam W słuchawkach mnie żegna moja muzyka Za chwilę budzi mnie koszmar Miejsca, twarze, chyba temu nie sprostam Łykam tabletkę, patrze na zegar Sam już nie wiem co mi kurwa dolega! Powoli wszystko się uspokaja Odpływam, zalewa mnie fala Coraz mocniej i nadchodzi mgła Kolejny odcinek "Ja kontra świat" [Ref.: Ola Mielnik] Chcę zatrzymać czas Ukraść najwięcej jak się da Bo mam od życia dar Nie walczę z cieniem Bo wierzę tu w siebie Niech widzą, to mnie nie zmieniło Mamy w sobie miłość I niech szydzą Ci co siłą chcą mi wyrwać świat Ukraść najwięcej jak się da Bo mam od życia dar Nie walczę z cieniem Bo wierzę tu w siebie Niech widzą, to mnie nie zmieniło Mamy w sobie miłość I niech szydzą Ci co siłą chcą mi wyrwać świat [Verse 2: Eskaubei] Wracam z buta, w głowię szum, a chcę wytrzeźwieć Kolejna minuta, widzę już prawie moje osiedle Plakaty na słupach mówią mi, że wszystko jest świetnie Zaleje się w trupa znowu dziś, przecież wiemy, że chcesz Szukam klucza, zostawiam za drzwiami śpiące miasto Jej głos w słuchawce (słucham), wyrzucę z siebie to będę mógł zasnąć Odzyskuję spokój ducha, jej głos jak balsam Jutro już będzie tutaj, dzisiaj znów zasypiać mam sam Ale sen nie przychodzi, do głowy same się pchają wspomnienia Tych setek straconych godzin, kiedy na emocjach ktoś robił mi drenaż Kiedy płynąłem po nic, sam nie trzymając steru Staram się te myśli poskromić, ale boję się, cały czas myślę nad serum Kolejna twarz w myślach, choć nie pamiętam już twarzy tak wielu Mój starszy brat, Iskra, to już tyle lat, a ja dalej nie wiem czemu Tyle spraw, na co dzień raczej mam z tym kłopot Ale kiedy jestem sam tamten świat powraca nocą I chciałbym spać, uciec, nie iść już tędy I nie słać do Was tych pełnych pretensji długich maili Baby, zdobędziemy świat, ale wszystko jutro Za moment brzask, a ja cały czas próbuje usnąć Strach i niewygodne łóżko, ten ból istnienia Kac, a obok pusto, też na bank masz tak nieraz Nagle emocje mówią "pas!", ktoś wyłączył światło I tonę w snach, kiedy budzi się tu wokół miasto [Ref.: Ola Mielnik x2] Chcę zatrzymać czas Ukraść najwięcej jak się da Bo mam od życia dar Nie walczę z cieniem Bo wierzę tu w siebie Niech widzą, to mnie nie zmieniło Mamy w sobie miłość I niech szydzą Ci co siłą chcą mi wyrwać świat Ukraść najwięcej jak się da Bo mam od życia dar Nie walczę z cieniem Bo wierzę tu w siebie Niech widzą, to mnie nie zmieniło Mamy w sobie miłość I niech szydzą Ci co siłą chcą mi wyrwać świat