[Zwrotka 1] Spadam jak na bar o ladę hajs Wiara się pieni, jak się pieni perła w szkle Szczerze w uśmiechu wszystkie zęby niczym Pennywise Chodź mógłbym teraz karmić kruki gdzieś na Pere-Lachaise I jak chcesz wrzeszczeć, wrzeszcz ale wciąż jesteś za nisko żeby wejść mi na łeb Mieszam krew pot i łzy, introwertyzm i stres I wychylam wszystko gdy tylko wita mnie zmierzch Małe tete-a-tete z samym sobą Nawet nie słyszę, co tam wokoło pierdolą Bacham się w stawie pijawek, co chcą a nic nie mogą I mógłbym wsadzić kij w mrowisko tylko niby po co ? Chuj bity w sopor, rozbrzmiewają bity nocą I chodź nie numer raz, to Shellerini zawsze spoko W drodze dokądś, prowadzi pod powieką bystre oko A ty nie ufaj tym ich Bogom A Ty nie ufaj tym ich bogom x4 [Zwrotka 2] Tańczy dym z davidoffa Gardła nie pali klir choć ponoć pomaga nie zwariować Nie Mr Lova i jak nie odbiła, nie odbije mi sodowa Dziś siedzę sam niczym minotaur Przeszedłem kawał drogi na tych starych skokach Nie rzadko przekręcając z kolegami alkomat Tymczasem chciałbym mieć znów 12lat jak małolat Jeszcze niczego nie żałować Z oczu bije kobalt W bani chwil kolaż I ma być magnifique niech ich zawiść cieknie im po nogach W kajecie słowa co pomagają dom budować I chora głowa co potrafi wszystko skomplikować - od tak Kusząca presja niczym boa wbita w koszta Urządzam życie według siebie więc mnie zostaw Chuj mnie obchodzi co ci wciska Kenneth Copeland Ja nie chcę poznać jego Bożka [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]