Nie będę kłamał, znasz mnie, dziś znowu gorzką piję I wolisz taką prawdę, choć robisz kwaśną minę Słodka jak zawsze, gdy mi zawracasz tyłek A to co jest dla mnie martwe, to jest dla Ciebie żywe Mijamy sens, chociaż co dzień staramy się Omijać tu wady swe, lecz jakoś tu docieramy więź Sama wiesz, że to nie jest zwyczajny seks I to nie grzech, że mamy się i kochać kochamy się Znowu idziemy gdzieś by odpocząć Studia, dom, studia, dom, problemy z flotą Wkurwia Cię, że resztę hajsu przepuszczam w błoto Wiesz, że w lewej piersi bije złoto Masz dość i nie umiesz na mnie patrzeć Niezgody kość wchodzi w ludzkie relacje Słyszę Twój głos, lecz nie może być jak w bajce Gdy związek to coś więcej, to coś więcej niż romantyczne kolacje Nie będzie łatwo mała, choć każde z nas się stara żyjemy w tych oparach, nigdy nie powiem nie Gdybyś przede mną stała i więcej słów nie miała Czego się nie naprawia, budzi w nas gniew Już się nie walczy, każdy w tych czasach odpuszcza Lecz kiedy na mnie patrzysz, wiesz, że mnie to rusza Do żadnych deklaracji nikt nas nie może zmuszać Lecz ile w tym jest prawdy, wie tylko dusza, wie tylko dusza Wie tylko dusza o Pierdole tanie filmy, sam piszę swój scenariusz Musimy razem być w tym by nas tak pokrył marmur Lub mieć awantur tysiąc i znów po barku łychą Zapijać ranki, pisząc, a potem przysiąc że żadne z nas nigdy tego nie odpuści Im dalej w las, tym ciężej wśród gęstych bluszczy Tym ciemniej i chuj z tym, mam Ciebie i Bóg mi świadkiem, byłem i będę na zawsze Ostatnią kartę stawiam tylko na prawdę Jak Peter Parker łapię Ciebie w sieć pragnień I masz mnie, jak chciałaś, nie na farcie Wiesz jak jest, im ciężej tym łatwiej A mija czas i trochę nam przybywa lat To nie kwas, wyżera nas, to słony świat Zapnij pas kochanie i chociaż raz Olejmy czekanie na jutro, wciśnijmy gaz, o Wciśnijmy gaz Chociaż raz Bez pomysłu na jutro, myślę, choć już późno Wszystko na luźno, w moje kolejne pudło Pakuje redbull z wódką, wystarczy na krótko Gdy patrzysz w lustro, twarz opływa pustką Grasz nie zawsze równo, fair play Cię nie kręci Mimo chęci pokusa chce nas uwięzić I to mnie rusza, bo wtedy nie widzę reszty I już nie wzrusza to, co było przed tym Wszystkim, do teraz unoszą się gwizdy Za pizdy, młode miss i, straty i zyski Kij z tym, jutro zostawię nawet bliskich I to najmilszy motyw dla nas wszystkich Krzywdy cumuję, a potem sumuję prawdę Zbiór wartości, które są ważne dla mnie Mur młodości upadnie, tak chcę zyskać szansę Na zachód słońca patrzeć i spełniać pasję, joł