[Refren: Sentino] Dzieciaku jestem dziki, dziki, dziki Popijam dzisiaj whisky, Jackie, Jimmy Zarobię z rapu pliki, pliki, pliki Warszawa - moje city Mam tylko oczy na swój biznes, pilnuje go dzień i noc Między nami różnica, jak dzień i noc Mój najlepszy ziom się nazywa Kałasznikow Na zdrowie moim wrogom, kurwa Mazzal tow [Zwrotka 1: Sentino] Dzień i noc, hardkor Ludzie wiedzą że mam jaja, żaden kawior Odbieram papier, jak panie z poczty Nie ma kompromisów, ja spalam mosty Jebać wyzysk, u nich ciągle kryzys Pierdolę te pierdoły, kurwa, biznes is biznes Jestem przy sianie, jak stajnia Twoja dupa fajna, nie ukrywam jak tajniak Ona mówi, że nie lubi jak jej facet płaci Najpierw skromna żonka, potem wsiada w Maserati Schowaj te jeżemordki w wieży bo mam 2 eskortki Jebać torcik, wjeżdża talerz, a u Ciebie korki Wielki sorki, u nich na wódkę zrzutka z ziomem Ja częstuje zamiast nalać tłustym kutafonem Obsługuje te klientki, jak konsjerż Gdy mnie słuchasz gęsia skórka, żaden Moncler [Refren: Sentino] [Zwrotka 2: Sentino] Dzień i noc, pliki, pliki Świat jest czarny i biały, jak Myszka Miki Albo tak, albo nie Powiedz, czy chcesz z nami działać znasz Saint-Tropez? Byłeś kiedyś poza Białymstokiem? Powiedz szczerze Kopię te pedały, jakbym siedział na rowerze Nie ma co świętować, chuj z tej balangi Zapierdalasz za tą dychę, jak kurwa w Tajlandii Spuszczam się na twarz, bukake stul japę Jestem z Miasta Boga, jak Busca-Pé Włóż czapę, załóż sobie wielki t-shirt I przebrany do mnie pisz, błagając o feature Jesteś gorszy, niż Tede kiedykolwiek był Jesteś boss, jak Michael Corleone, jak ojciec żył Żaden, kto uwierzy w wasz patent Zjebany rap z nieprawidłowym hastagiem [Refren: Sentino] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]