[Zwrotka 1] Bezdomne psy, kurwy gruz i my - wierzę bo muszę Jak po rumuńskiej stronie vis a vis granicy z Ruse Znam Patagonię jak Kapitan Grant - nigdy nie ruszę I patologię o której milczę bo muszę Wiele jej zawdzięczam jakby patrzeć na to z przekroju Ale scio me nihil scire, kiedy siedzisz w pokoju Bo trudno dumać o życiu na brudno gdy się go nie ma I nie ma mówi się trudno, gdy gówno mówi nam siema Kiedyś to brałem wybiórczo, bo głucho i smutno i sam Teraz pierdolę to równo i to mój ostatni plan Scena zabierze mnie jutro, wena da wizje na kadr Melanż pochłonie mnie trudno, wygrałem gema od lat To moja płyta, nigdy nie będziesz czekać Trzy lata temu gotowy album miał leżeć w sklepach Nie ufaj tamtym rurom, czekaj na kartki/chmurok A potem odpłyń i powiedz co zrobiłeś z dumą, nam Zróbcie sobie po łyku I wróćmy wszyscy do czasów jak miał mnie wydawać Rychu Czy ktoś mnie znalazł pod balans bieli, i półki empiku? Plany na zachwyt, i ruszam w teren, dajcie mi tytuł Wóda i narko, wszystko się miesza #mowa ciała Ja chce się wieszać, młoda się nawet nie zmieszała Sala zamiera, odwracam marazm w walce o życie łapie twój zapach tak i uparcie, jak skrycie [Tekst i adnotacje - Genius Polska]