[Intro] (Nie dygniemy nigdy, dobrze wiesz, że nie masz racji Dzień fifla Glon i Sykuś syk, syk Zjednoczony Poznań, Decks, Peja, PC Park Tak bezimiennie inny świat, poznańskie granie na pierwszym planie Chcesz czy nie, tak też zostanie Tak ma być, Lutawhuiklik) [Zwrotka 1: Peja] Sprawdź fascynację, gdy skończę przyznasz rację Mam przy sobie oblanację, wjeżdżasz teraz w luty stację My cię odbieramy, posłuchaj czy to znany To klub znacza kruszy ściany, od zawsze tak biegamy Szary krajobraz kochamy, kopii brak, ciągły trop kany Listy pełne uwielbienia, niewiele to zmienia 0 603 mam ci coś do powiedzenia Nie próbuj nas powielać, na nic twoje skojarzenia Klika luty nie budkam, nie pasuje - do widzenia Teraz trochę o sobie, małolat ma swobodę I to w podwójnym znaczeniu, szacunek w pierwszym podejściu Wiem coś o tym, bo to jest tu Nikt tu nie musi udawać chcesz pytanie nam zadać? My nie gwiazdy estrady, bujany nie odpierdalamy Światło daję dla odmiany, a my rapów słuchamy Mocne wielkopolskie chlamy, każdy kiepski już wyśmiany Utwór na lato olany, hardcore w Poznaniu jest grany Na ulicach uprawiany, wiem na gorsze idą zmiany Tego nie przeczytasz w prasie, tutaj żyje się inaczej Orientuj się bracie, bo zostaniesz golas, płaczesz? Nikt ci łez tu nie pokaże, kto pomoże to przyjaciel Przysługa za przysługę, ja tym samym się odznaczę Każdy więcej chce od życia, byle czym się nie zachwycam Ale doceniam wszystko, bieda biła mnie blisko Mam full lekcji na przyszłość, ochłap może znaczyć wszystko an*lizowanie zdarzeń, nieraz nie przychodzi łatwo Jeden błąd i światło zgasło, na ulicy wciąż ciasno To walka o wpływy, czarny mrok wypełnia miasto Wychylam się gdy warto, w obronie staję twardo Twardość jest tu rzeczą ważną, żeby przetrwać walkę własną W centrum zainteresowań na językach durnych gapiów Stało się, no trudno, ja tu żyję i wiem jedno W świetle reflektorów pewno powiem niejedno Na przekór gówniarskim tekstom superhardcore'owym MC'om Co flowują gadkę błędną, bo gówno o życiu wiedzą Ja widziałem już wiele, jeszcze dużo przede mną Gibą biało ręki bierz to, bierz to, bierz to, bierz to Bierz to jak chcesz, atakował Peja wesz Teraz już wiesz, ja widziałem swoje też [Refren: Peja + goście 4x] I widziały swoje, widziały swoje, widziały swoje Zdegenerowane oczy moje, oczy twoje [Zwrotka 2] Czy widziały swoje zdegenerowane oczy moje Widziały tylko albo aż tyle Tyle o ile sięgam pamięcią w te chwile Dawno przed Whuiiluta stylem Za młodu odkryłem, nie pierwszy zaznaczam Chore istnienie koło zatacza, życie bije plaskacza Jeden błąd, chwila nieuwagi wystarcza By z gracza jak złośliwego zwierzyną zostać Jak tej sytuacji nagle sprostać Trudno z tej pułapki się wydostać, mam na to sposób Wspólna luta siedmiu osób, nieustanna walka z przeciwnością losu Dzień za dniem, dzień za dniem, podświadomości wojna trwa Dobro przeciw siłom zła, tak ja wiem żyje się ciężko Tak ja staram się by nie przypieczętować tego klęską By z tej walki wyjść zwycięsko, do celu po trupach Tu ukryta moja luta na siedem pysków skuta Na zawsze hardcore nuta [Zwrotka 3: Mientha] Mef i Mientha moja powieka na pół przymknięta Bo to any, any, many, many reprezentant Prawdziwe gówno, tak jak THC'u zabójcza substancja Nie myl pojęcia, każda luta coraz bardziej zabójcza Poznańska nuta tworzy kompozycję Ustaw się i przyjmij pozycję Nadchodzi wściekle rozjebanna ekipa, pojawia się i znika Nie ma przeciwnika to przecież Lutawhui produkcje Dobrze wiesz czego w Poznaniu się słucha Slums Attack, Blaze, Anymaniak, Luta [Zwrotka 4: Medi Top Glon] Ruszamy z Lutą do walki, więc przyjmuję mikrofon Jak Ibisz schował topór i zbroję, co siedmiu to nie dwoje Najważniejsze są w hardcore biznesie podboje I to żeby u swoich ludzi mieć dobrze i zmieścić się w tonie By w końcu móc spokojnie odebrać laury i usiąść na zasłużonym tronie Jak super szczur przeżyłem dwa lata ale dalej swoich racji bronię Chociaż wszystko wokoło w mieście złodziei i w kłamstwie tonie A ja wszystko spokojnie obserwuję, od kany nie stronię Bo u nas tak było i będzie, że lepkie paluchy na ulicy są wszędzie Kiedy nagle w końcu wyjdzie, że to pułapka I przykładowo kończysz biedą albo na grabkach Ale i tak dalej życie na wiksie alko i pieprzonych sikawkach A wzrok koncentrujesz na demonicznych kotach wariatkach Dlatego czasem na widoku człowiek stary, że ciebie to nie cieszy Chociaż wszędzie gdzie się pojawiamy I tak nigdy nie jest jasno od flash'y A my dalej wymuszamy pierwszeństwo jak na brykach pieszy Oczy widziały upadki i wzloty bajeczne jak bat w życiu pierwszy Ekipa cały czas kreuje i popłynę uliczno rymo-wierszy [Refren: Peja + goście 4x] [Zwrotka 5] Moje miasto złą sławą owiane, złą sławą owiane Tak Południowe Centrum Park, tylu ludzi Milenium Gand skład tyle lat, anyrozjebany świat Co miało przetrwać, przetrwało WRE lekcja trzy paluchy oznaczały i nadal oznacza Tak ma być, tak już będzie, czerwone maniakalne oczy Nowy staw siedzi głęboko pod gruntem i nie daje się zaskoczyć Razem możemy wszystko przeskoczyć Kto ocali, kto zaskoczy, zdegenerowane oczy moje, oczy twoje Mamy do czynienia z zawodnikiem nowym [Zwrotka 6: Wiśniowy] Zdegenerowane oczy moje, widziały swoje Nie list przeboje tylko zielone naboje i podziemne granie moje Twoje mózgu zwoje oto zdanie moje, poparcie spore Wilson Park reprezentant drażnić przestań nas PC Park, SLU Gang Znasz to, słuchaj to, pamiętaj to, zrozum to nie żadne zło Tylko naszego życia tło Raz, dwa, trzy i znowu my - Lutawhuiklik i ja Każdy tu to zna, rap gra nie podwinięta nogawka Tylko prawdziwa gadka wolno-mikrofonowa [?] Dobrych sto, poznaj, to jest to, gdy na scenie słów objawienie Jak nieba ciężkie zachmurzenie albo słońca zaćmienie Poczuj to totalne rozluŹnienie W przyszłość spojrzenie i otrzeźwienie, zdziwienie, zdziwienie [Refren: Peja + goście 4x] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]