[Zwrotka 1] Wstałem, nie zmieniło się za wiele Kiedy koncert? Pytasz się mnie, czy ja Ciebie? Całe wieki czeka rodzina i ziemia Nie o kwestii z dupy wyższego wykształcenia Dalej mam tylko ksywę Awersję do tego, co widzę Agresję jak ktoś mówi mi, że coś jest niemożliwe A nie chcę uzewnętrzniać się na bicie Nieźle spiekły mnie lata bitew Ciemna dolina, no to idę Pytają się co w tym widzę? Nie przez jointa ani biblię Ale mam tą noktowizję 23 lata, to trochę tragedia brachu Prędzej coś zarobię z rapu Niż skończę jak korpo-szmata Skandal, gdzie moja zajawka? Znowu gonię jakieś płyty, żeby mieć na blanta Sprawdź sam, Częstochowa rap gra Jakiś pedał ściemnia o mnie mojej pannie, myśli że to prawda Siadam i na [?] szampan Zostałem na dłużej, a wcale miałem nie wpadać W barach jakiś najebany pawian Tuż przed tym jak puszcza pawia mówi: nakręcę ci hype'a! Wanna, trzy pokoje, rodzice, dziadkowie Już jako gnojek zacząłem z niej wystawać I robię wyjątek dla tych z łatwego świata Chodzi o metaforę życia, gdzie mało masz a się starasz Nie ma co się zastanawiać, po której stronie Co źle robię i czym w ogóle jest prawda Widzę cię na plakatach, jebie mi się zapał Bo jestem większością sceny na trackach Jak jesteś tym co zjadasz Pytasz mnie jak się układa, "jesteś mistrzem Sarius Czemu fejm Ci się nie zgadza?" Odpowiadam, spędzę życie grając po garażach Nim dam z siebie tutaj zrobić jakąś pizdę Nie pozdrawiam! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]