Sakier - Autobiografia lyrics

Published

0 240 0

Sakier - Autobiografia lyrics

[Zwrotka 1] Nie śpij, mama mnie nie chciała, ojciec kazał żyć I przyszedłem na świat jako jego syn, jako syn mojej matki Duma dziadka i babki, jadłem za kartki System wmawiał mi nie łaknij (więcej)... Przedszkole, pierwszy wojaż i padam do kolan Zbyt ciężka zbroja, nie płynę w nurt jak Chojrak Potem szkoła i twarz gnoja, co mnie zbił bez przekonań Potem pierwszy raz widzę b-boy'a W reprezentacji szkoły nie gram, ulica daję więcej ciepła Gimnazjum, Rover to bękart Pierwsza kaseta, na niej ksywka, którą mam do dzisiaj I nauczyciel który powie, że świat do zdobycia mam Chwilę wcześniej Bóg zapytał ojca, czy chce odejść Ojciec zostanie i usłyszy to, co tworzę Choć nigdy mi o tym nie powie, autorytet poległ Upadli idole, gdzieś przy wódce, za stołem [Zwrotka 2] W liceum kilka ekip gra rap, się nie mieszczę w kuluarach No to wypierdalam, skoro mnie tam nie chcą Z rzekomymi przyjaciółmi, przejdę jeden sezon Na kartce napiszę rap, książki, resztę pierdol! Poznam miłość, stracę miłość Rzucę życie na szale i spróbuję popłynąć Pierwszy koncert zagram dla ludzi siedzących na krzesłach Będą patrzyli na mnie jak na film „cześć Tereska!” W domu presja, mama nie ćpam że nie walczę o Twoje marzenia, proszę Cię przestań Mam swoje, swój projekt, swoich ludzi A za pięć lat zostanę sam, bez kumpli, bez ratunkowej furtki Bez Uli, choć mówienie o niej ciągle to truizm Tak jak o tym, że należymy do ulic To o czasach kiedy ulic nie ogarnął populizm A moja przyszłość zależała od matury (Tylko) [Zwrotka 3] Dużo czytam, jakie studia, taki hajs po studiach Będzie w pizdę biło życie, bo nie zdałem się na śrubkach W weekendy będę w Realu kładł towar na półkach Nocą pisał, czy prace Freuda miały wpływ na Junga W końcu wyjadę, w trzy miesiące ogarnę hajs na rok życia Wrócę, ucałuję ziemię przekraczając próg lotniska W Kielcach bez szacunku kitram łeb na bitwach Telefon milczy, nikt nie pyta, co słychać W domu misja - studiować, czytać, nocą pisać Dogrywam kilka feat'ów z Karasiem na bitach Zanim poszedł Kalejdoskop, o mnie w Kielcach cisza Jeden z nielicznych supportów gram w Busku przed PeIHa Zmartwychwstaję 21 stycznia Trzy dni później padam na ziemię i przestaję oddychać Mam zapaść, lekarz mnie pyta, co ćpałem Skurwiel nie wierzy, że serce można zatrzymać żalem Od tej chwili zostaję sam jak palec Często kaleczę kobiety, z którymi spałem Amator wrażeń, portfoliograment z krótkim stażem To moja droga od dna bólu do spełnienia marzeń [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.