Rumak - A Mówiłem Ci lyrics

Published

0 368 0

Rumak - A Mówiłem Ci lyrics

W tym roku życzymy sobie przede wszystkim, aby życie wokół nas stawało się normalne i kolorowe. Abyśmy sami sobie okazywali więcej szacunku Ludzie leżeli wokół, z siedem osób w szkle leżących. Bardzo dużo krwi, szkła natłuczone [Intro] A mówiłem ci Nie łaź ulicami po nocy Bo gdy gasną latarnie to ci panowie są wrodzy i biją I biją Minęła północ [Zwrotka 1] Gasną latarnie i gaśnie w tych ludziach dobroć A iskra robienia burdy wybucha wtedy po stokroć Węże buszują w raju, więc łatwo chwytać ten owoc I zagryźć nim zimną wódkę by milej ci było moknąć Bo mieszkasz w Polsce, a tutaj wciąż pada deszcz Oni palą papierosy, na karkach osiada ciecz Ten Pan, lider stada, no błagam, nie lada zwierz Wchodzi do środka, siada, więc każdy pan siada też W tym kraju ciągle mży oraz pada Krople brudnego deszczu zdobią szyby brudnego Saaba Moknie za wycieraczkami tych koleżanek gromada Te ulotkowe królowe: Małgosia, Jola i Ada Przebiega stado młodych wilków. Wzrokiem szuka Kebaba Byli w Enklawie, ale była dosyć nudna zabawa Kurwa, no dramat, słabe koko no i nuta tam słaba A teraz głodni jakby właśnie im się skończył Ramadan Nikt nie powiedział im. Nikt nie powiedział im.. [Refren] Nikt nie powiedział im: “Nie łaź ulicami po nocy Bo gdy gasną latarnie to ci panowie są wrodzy i biją Mocno biją i łapią cię gdzieś pod szyją Te bestie się strachem żywią, a jedząc twą dusze tyją.” A mówiłem ci: “Nie łaź ulicami po nocy Bo ich nerwy to pitbulle nietrzymane na wodzy i gryzą Mocno gryzą i gonią aż po horyzont Te bestie się strachem żywią, a karmi je telewizor.” Minęła północ [Zwrotka 2] "Poproszę ostry lawasz." Brać z jakimkolwiek innym sosem to jest mocny blamaż A ci panowie to wrogowie, to ich nocny baraż Kebaba żując konwersują o tych prostych sprawach “Widzisz. To była zgrabna dziewucha Zarówno miała na czym usiąść jak i miała czym chuchać I w ogóle jakaś taka mądra, chyba chciała mnie słuchać! Ale nieważne, co istotne, to że chciała się. Mhm To nie jest Animal Planet, lecz dziko wywija foka I tańczy w tej ciasnej kiecce jak ‘Livin' La Vida Loca' Podchodzi do mnie i szepce: ‘wpadłeś ty mi do oka I widzę jak na mnie patrzysz, więc ty mi libido pokaż.' Wiem co myślicie. Czemu jej tutaj nie ma? Żaden z was jej nie widział, więc w ogóle co to za ściema? Ty, zamiast zdejmować stanik, ten kebab z folii rozbierasz? Zjadasz baraninę w cieście zamiast biodra pożerać? Okej. Już tłumaczę. Zjawił się taki facet Marynarka Versace. Rubin sygnetu się świecił jak na Żylecie race Zamówił butelkę sake i rzucił Visą Jak grzesznik co rzuca dychą na tacę Patrzy ną mą damę mówiąc "Jestem (cenzura), a ty?” I koniec naszej znajomości, bowiem poszła z nim [Refren] Nikt nie powiedział jej: “Nie łaź ulicami po nocy Bo gdy gasną latarnie to ci panowie są wrodzy i biją Mocno biją i łapią cię gdzieś pod szyją Te bestie się strachem żywią, a jedząc twą dusze tyją.” A mówiłem ci: “Nie łaź ulicami po nocy Bo ich nerwy to pitbulle nietrzymane na wodzy i gryzą Mocno gryzą i gonią aż po horyzont Te bestie się strachem żywią, a karmi je telewizor.” Minęła północ [Zwrotka 3] Oto nasz Uber. Wsiadaj do fury Nie słuchaj tych kurew. Gadają bzdury Nie słuchaj tej suki. Kocha się we mnie Bo ja jestem dębem, a oni to wióry Krążą i krążą te ploty i plotki Ludzie chcą ubić rekina, bo wszędzie pływają sardynki i płotki Jestem rekinem, co pływa słonymi wodami, choć serce ma słodkie Nikt nie rozumie mnie, fatalnie czuję się Chcą mnie wykończyć idiotki Wszędzie te Panny Migotki, ale Ty jesteś mądra i piękna. Widzę to w twoich oczętach Że ty przed nikim nie klękasz i że nie oszuka cię byle krętacz W ogóle to skądś cię pamiętam? Czekaj Pan myśli, że my jesteśmy cielęta? Proszę się tu opamiętać Tutaj Książęca, skręcaj mendo, zanim ci piekło rozpętam Jakiś typek mnie szuka, twierdzi, że skradłem mu żonę No ale wiesz co mówią, znalezione nie kradzione Ktoś inny płytę o mnie wydał, na mnie robi kabonę O, tutaj stanie pan, za bramą. Już jesteśmy pod domem Wkładaj palto. Masz tu blanta i pal to Aż mózg ci będzie robił piruety i zgrabne salto Pal licho ten mózg ­ będziesz Iriną, a ja Ronaldo Sprawdze są prawdziwe, czy silikon jak w Palo Alto Gdy pochylasz się nad cienką kreską Czy twój ojciec podejrzewa gdzie jest jego dziecko? Chciał nauczyć cię wszystkiego, co za niedorzeczność No bo... Na jednej lekcji miałaś nieobecność Zgłaszaj nieprzygotowanie Nie pomogą wszystkie ściągi świata na kolanie Będzie pała jak ta lala, nie mów o tym mamie Tata cię nie uczył, bo oglądał losowanie Totolotka. Nie zagaduj, bo to potrwa Bęben losujący wiruje jak tobie biodra "Po co ci mocny kręgosłup, ty istotko wiotka?” Huh? Panie panowie, oto motto łotra Puszcza Jolene a potem pije porto do dna Wpadł w ciąg i nie wiadomo teraz dokąd pogna Tyle uciech. Całą duszę on tym hordom oddał Chciał uciec, ale w końcu się tym Polkom poddał Mówiłem ci. Nie łaź ulicami po nocy Bo te kobiety to mordercy. Panie Boże, pomocy Panie Boże, pomocy Bęben maszyny jest pusty, następuje zwolnienie blokady... [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.