ReTo (PL) - Wrzask lyrics

Published

0 178 0

ReTo (PL) - Wrzask lyrics

[Zwrotka 1: ReTo] Czemu samotność to taka straszna trwoga Niby pije z ziomami ale znowu pije sam Tak niewierzący łapie za ręce boga Którego nie zna i nie chce poznać już od paru lat I ciągle kręcę się, chciałbym więcej Czy jestem ślepcem Który tak próżny biegnie by mieć hajs Póki co Hype jest no i jest nieźle Lecz czemu jeszcze nie mogę cieszyć się z tego co mam? Smak pracy mi znany jest i nie od dzisiaj wiec nie pierdol mi że banany No bo nie i jak znowu jestem nachlany gdzieś i wtedy spotkasz mnie to wiedz ze piłem za swoje Bo mama mi dala rozum i dwie ręce a nie czek i ?? czy kartę w platynie Dlatego ze nie mogła dać mi nic więcej i dlatego dzisiaj jestem wdzięcznym synem Dziś mnie prosi kiedy czasem rozmawiamy by mi pasja i kariera nie zrobiły z głowy kibla I gdy na jej głowę wejdą siwe włosy nie musiała na mnie patrzeć niczym na drugiego Riedla Uśmiecham pół gębkiem się odpowiadając jej "Mama, no co ty" A w głowie dopowiem sam sobie gdy wyjdę " Tak mama, no oby" Już za dzieciaka planu B nie było To co dziś mam śniło mi się wtedy w nocy Inni latali za piłą a mnie coś męczyło to lałem na zeszyt długopis Wtedy się śmiano bo bylem zabawny Jak można próbować w mieścinie skąd jestem Jak dziś mnie mijają to nie ma pogardy Przeciwnie co drugi podbije po zdjęcie [Refren] Ja tu lecę w hen Oni chcą żebym czul się gorszy A co to to nie Miałem pół życia tak i dosyć Polecę jak ptak Zobacz jak biały kruk tańczy z wiatrem Nie liczy się czas Mój nadgarstek żegna się z zegarkiem Czy wiesz jak to jest jak chcesz a nie możesz biec Gdy dusza razem z ciałem krzyczą SOS Bez wyjść ewakuacyjnych Głową targa wrzask i krzyk Czy wiesz jak to jest bo ja bardzo dobrze wiem [Zwrotka 2: ReTo] I wiem, że co by nie działo się To będę mógł liczyć na brata Na moich ludzi bez waha Jak ktoś mnie obsrał to tata A moja matka pomimo kłótni jest święta Zawsze przebacza Widziała już jak się staczam I pragnie dla mnie mesjasza Szczeniackie wybryki bez opamiętania Używki, melanże wracanie nad ranem Wiadro z maryśki ciut później od chlania Bo pierwsze to w wieku 13 szamałem 14-latek szedł niby na trening Bo miałem z Jujitsu gdzieś krótka przygodę Kimono w torbę, wiśniówka pod pocztą I ostro tak w stójce z wódka za rogiem I było lanie chodź nie na treningu Jak dzieciak ma flaszkę pochłonie ją w ciemno Szybko był parter koledzy mnie z gleby zbierali Jak trener, Igor jeszcze jedną Flaszkę nie rundę I straszne bo wkrótce Się każdy tu każdym próbował zajmować Do domu z talonem na miejscu pytali "Coś piłeś?" się buty nie chciały zdejmować Kolejne lata młodości nie inne Nie dziwne ze kiedy mówiłem wychodzę To mama pod nosem mówiła modlitwę Wiec dopowiadałem pod nosem "nie z Bogiem" Łamałem się nie raz, nie srając ze strachu A dusze wkładając w imadło Upadek, wstawanie, upadek, wstawanie A dziś już wiem że było warto [Refren] Ja tu lecę w hen Oni chcą żebym czul się gorszy A co to to nie Miałem pół życia tak i dosyć Polecę jak ptak Zobacz jak biały kruk tańczy z wiatrem Nie liczy się czas Mój nadgarstek żegna się z zegarkiem Czy wiesz jak to jest jak chcesz a nie możesz biec Gdy dusza razem z ciałem krzyczą SOS Bez wyjść ewakuacyjnych Głową targa wrzask i krzyk Czy wiesz jak to jest bo ja bardzo dobrze wiem [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.