(Jeż) Ile prywatnie wpadek, tyle siwych na skroniach Mocno stratnie wypadłem przez podejście na ot tak Brnę w kłodach, jak w bagnie postać na niskim HP Gniecie życie obcasem, coraz mniej cieszę japę Następstw nie zwalczę, szanse kurczą się znacznie Za nikłym światłem idę, co mi zostaje Bezruch? nie człowiek, wreszcie wyrwę co moje By spokojnie odejść kiedy wyłączę zwoje Weteran wojen ze swoja własną psychika Niejeden to wie, jak rano wkurwia cię wszystko Rzygasz nad miska, to nie po alko czy narko