Quebonafide - Ciuchy, kobiety... lyrics

Published

0 446 0

Quebonafide - Ciuchy, kobiety... lyrics

[Intro] x4 Ciuchy, kobiety i hajs Tylko ciuchy kobiety i hajs [Refren: Sitek] Nie chcę słyszeć ile dziś mi zawdzięczasz Bo to ściema, idę tylko na szczyt Wmawiali wiele mi nie mając pojęcia By zniechęcać, idę tylko na szczyt Dostaję ciuchy jak "weź je zabierz" Widzę mokre sztuki jak lany poniedziałek Czuję teraz jakbym tonął w hajsie Czuję teraz jakbym tonął w hajsie [Zwrotka 1: Quebonafide] Wszystko dobre co się dobrze kończy, na ogół piszę od happy endów Jeden szczegół może zmienić wszystko, jakbyś dodał the przed nazwą weekendu Więcej względów, więcej poszlak i więcej błędów Uwaga gorąca, mam się czas odkuć, bawisz się mną, kotku, jestem quebkiem nerwów Się nie przejmuj, stalowych nerwów jak Logan Od przegranej płyty do veni vici (kici kici), nici z neurologa Tu czasem się obejść smakiem, choć bez niesmaku się nie obędzie To jest rzeczywistość, masz nic albo wszystko, jestem monoteistą, wierzę tylko w siebie To główny ingredient, nic nie wiem o tym ale przepis na sukces Wolę być pewien niż mieć mądrość po szkodzie, wszystko wychodzi, wolę zostać głupcem Nowe fury, nowe ciuchy, stare miasto, to tak mi zryło łeb Chcę mieć spokojny puls, totalny luz, a nie płacz za czapką z piór, mów mi Jamiroquai Ciągle na tej samej zajawie, ciągle ta sama radocha Chociaż mniej mnie to śmieszy, to nieźle się bawię, mam asa w rękawie nawet w tank topach Takie bezprawie, się żyję, jak stracę, odbiję sabotaż Voulez vous coucher avec moi? Prędzej dolecę do gwiazd na stopa Sztuki chcą dotknąć rapera teraz, ale gdzie jest mój dystans Potrzebuję cię jak chwili wytchnienia, nim wyzionę ducha jak egzorcysta Reszta jest jak dotychczas, marzenia i koszmary jak Meek Mill Dziewięćdziesiąt dziewięć problemów i każdy to dziwka Nie masz wyjścia - hit me! [Hook] I got 99 problems I got, i got I got 99 problems 9...-9...-9...-99 problems [Zwrotka 2: Ras] Zerkasz jak mijasz nas, wkurwiony, że chyba przyszło nam łatwo Ciuchy, kobiety, hajs, od roku chcą dać mi wszystko za darmo Zero wagi do formalności, od zawsze brałem wszystko na czarno Ciuchy, robotę, rap, czarny scenariusz z wizją tak jasną Moje wersy jak przepowiednie, dlatego nawijam o tym, co chciałbym mieć Mic check kazał mi czekać, chyba najwyższa pora, żeby dał mi czek Nasza praca jak polej - pij, budzę się poza domem, sprawdzam kliszę Czuję, że wszystko biorę free, jak mnie widzą, ziomek, tak ja piszę Ucieka czas, jakby oszalał, wydaję hajs jakbym go znalazł Odłożę coś i wypierdalam, jak tylko świat zadrży w posadach Nic się nie zmieni tym razem, nie patrz na mnie jakbyśmy mieli być razem Masz mnie tylko na płytach i znikam, chyba, że dzisiaj staniemy przy barze Żartowałem, nie moja gra jak Lewy w kadrze Flesze jak burze tropikalne, robię wszystko, żeby nie być w kadrze Bawi mnie to jak zawiechy kompa, cała otoczka - nieistotna Zrobiłem trzyletnią pensję w pół roku i chuj z tym, że nie wyglądam (ciuchy, buty) komu mówić mam o tym? (fury, dupy) po chuj mówić mam o tym? Jak ich świat się na tym kończy to mogą Mnie przestać lubić te cioty Ras napisz coś, za jakiś sos Bawi mnie to, że mogę to nawinąć (adiooos) [Refren: Sitek] [Zwrotka 3: Rado Radosny] Odpalam furę, którą mi może tato dał A moi kumple proszą o Moët jak chcą chlać Częstuję rumem i zdarza mi się polać blat Wypiłem tyle Baccardi, że Batman uznał to za znak Styliści, zadzwoni Jay-Z i Weezy Doradzę Carterowi jak Zibi Brzeziński Zamknij szafę, bo się wkurwię nie na żarty A czytam Burdę i Avanti Wszędzie panny, tam gdzie my, tam wszędzie panny Rozwódki, mężatki, kochanki: młodych dam, starych dam całe Delle Alpi Nic więcej nie umiem (nie), chcę więcej niż stówę Uwierz - dewotki całują mnie częściej niż stułę Przytuliłbym pliczek hajsu i wierzę, że to Przyjdzie brachu Rapuj, rapuj, nie znam dnia ani godziny #Hibernatus [Zwrotka 4: Astek] Zrzucaj ciuchy i tak cię widać Przejebane ciało ciągle trzymasz wagę jak Temida Zrzucę ciuchy i chuj mnie boli, że są warte sto milionów Zakładaj koronkę i powiedz och #stomatolog Zarobiłbym w kurwę papy, robiąc numer o nich Rozjebałem w kurwę papy, biorąc numery od nich I czterdziestka i trzydziestka i dwudziestka i szesnastka Nawijam im strasznie makaron na uszy #creepy_pasta Że robimy z ziomami hip hop, że se wygrywamy życia że kocham ją w kurwę, a ta moja miłość ma 500 kalorii jak big mac O! ludzie sztosy, ciuchy kobiety i hajs, kotku Podaj mi młota idioto, kurwa mać muszę się odkuć [Refren: Sitek] [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.