[Zwrotka 1: W.E.N.A.] Podnoszę wzrok, widzę znów tłumy Brud ulic, oportunizm pośród nich już bunt stłumił Subkultury straciły tu swój fluid, a twój umysł Powinien się uczulić na prawa tego letargu Pojąć, że prawda nie zawsze ma kolor oleandrów świat spadł na sam dół - słyszysz w radiu Widzisz to w telewizji - kurwa zawróć Ja skupiony jak na moich bluzach nadruk Przenikam otoczenie, ale nie spuszczam go z kadru Na pamięć znam ten stan uśpienia Sam nie raz już myślałem, że dałem się mu zatruć Dookoła słyszę wciąż, że nie ma o co walczyć mówią że mój wysiłek idzie na próżno Na wtórną przeróbkę przez system Już za późno na sukces, mówią Jakbym sam nie umiał myśleć i decydować o swoim życiu Pierdolę polityków, zrozum - nie uznaje kompromisów Odkąd pamiętam szedłem wciąż pod prąd Na confront walcząc o wolność z godnością [Zwrotka 2: Jeżozwierz] Wszystkie miasta jak kolonia karna Ból z mlekiem dała matka, w butlach wacha, spójrz po twarzach Wypisana determinacja, gdyż rezygnacja to porażka Czy fantazja, stanie się realna Na palach niejedna bania Nalana japa ej siostry bracie atak aha Rewolucjonisto wstawaj, jaram fajka, kawa Ta sama panorama - za oknem bez dotacji żłobek Przybrudzone osiedle Ochockie, prysznic wychodzę Ogarniam okiem japy wymięte jak pościel Próbowali dojść gdzieś, Boże plany cięte nożem Może kiedyś głos osiedli sformuje szeregi Szare jak popiół, z którego powstał feniks Spłonął ratusz i sejm, i pałac prezydencki Pachołki drobiowej fermy zjedliby zęby na swoich planach Gdańsk, Łódź i Warszawa, Ochota, Bemo, Praga Wszystkie dzielnice miasta podnieście pięści na raz Na dwa krzyczcie wolność fizyczna i mentalna Powrót ławka, i na gibraltara z ziomblem Mówi spokojnie: Piotrek, cóż poczniesz Nie dojdzie do tego o czym mówisz co dzień Lecz przycinam okiem płomień migający moment w jego oczach Chciałby to zrealizować, jak co druga osoba, którą mijam, kurwa [Refren: W.E.N.A. & Jeżozwierz] x3 Podnieście ręce, otwórzcie oczy, zaciśnijcie pięści Powiedzcie, czy czujecie niedosyt Niech ten rap płynie przez miasta, przez bloki Ujawniając się w was jak fenotyp [Zwrotka 3: W.E.N.A.] Przebijcie mury, nie dajcie sie przekrzyczeć furii Wyrwijcie się wolni jak Freddy Mercury Spróbujcie walczyć z epidemią stagnacji Nie pozwólcie się zakuć w kajdanki Musicie zrozumieć, że jesteście manipulowani Ograniczeniami prawa, nie oddajcie życia dla nich Chcę pokazać, że nie zostaliście sami To ostatni moment, żeby powstać, system zranić [Refren] x3 [Teksty i adnotacje na Rap Genius Polska]